Dlaczego bohater opolskiej seksafery podsłuchowej generał Leszek Marzec odszedł na emeryturę w jeden dzień, bez postępowania dyscyplinarnego? "Przedłużanie tej sytuacji, także z punktu wizerunkowego policji, było nieuzasadnione, dlatego takie decyzje szybkie, kończące tę sprawę" - tłumaczy komendant główny policji Marek Działoszyński. „Mówienie o tym jest trochę mówieniem o historii. Tak chciałem, aby na to patrzeć”.

Paweł Balinowski: Dlaczego generał Marzec nie został zawieszony, tylko pozwolono mu odejść na emeryturę? Dlaczego nie zostało zastosowane wobec niego postępowanie dyscyplinarne, jak wobec tej pani, która także brała udział w tym zdarzeniu. Ona została zawieszona, jest postępowanie dyscyplinarne, zabrano jej dodatki pieniężne, pensje itd. Dlaczego nie stało się tak samo w przypadku generała Marca?

Marek Działoszyński: To bardzo proste. Dlatego, że pan Marzec został odwołany ze stanowiska. To chyba jest największa kara dla oficera, który powołany był na wysoką funkcję w hierarchii służbowej w policji. Ponieważ miał już wysługę emerytalną i złożył raport o odejściu ze służby, to przychyliliśmy się do tego raportu. Natomiast pani, o której mówiliśmy, po pierwsze podlega dyscyplinarnie komendantowi wojewódzkiemu, i w związku z tym nie ja podejmowałem decyzję. Po drugie, nie złożyła raportu o odejściu ze służby, tylko dalej jest w służbie i w zawiązku z tym dotyczą jej wszystkie działania służbowe, które w stosunku do niej podjęto.

Komendant Marzec odszedł ze służby. A nie można było go zatrzymać, żeby wszcząć wobec niego postępowanie dyscyplinarne? Czy w ten sposób nie ograniczacie sobie manewru w badaniu tej sprawy? 

Cytat

W związku z tym przedłużanie tej sytuacji, także z punktu wizerunkowego policji, było nieuzasadnione, dlatego takie decyzje szybkie, kończące tę sprawę. Mamy do czynienia z emerytem policyjnym. Czyli w związku z tym mówienie o tym jest trochę mówieniem o historii. Tak chciałem, aby na to patrzeć.

Nie ograniczamy sobie pola manewru. Postępowania, które się toczą, dalej będą się toczyły. To jest postępowanie prokuratorskie o uczynienie tego nagrania, a później ujawnienie go. To jest postępowanie prokuratorskie, którym nie jest objęty pan komendant Marzec. My moglibyśmy mówić jedynie o postępowaniu, co do etyki i etyki ogólnej, a nawet jeśli wdrożylibyśmy postępowanie dyscyplinarne, to z pewnością nie zdążylibyśmy go zakończyć. W związku z tym przedłużanie tej sytuacji, także z punktu wizerunkowego policji, było nieuzasadnione, dlatego takie decyzje szybkie, kończące tę sprawę.  Mamy do czynienia z emerytem policyjnym. Czyli w związku z tym mówienie o tym jest trochę mówieniem o historii. Tak chciałem, aby na to patrzeć.

A nie obawia się pan, że inni komendanci też mogą być podsłuchiwani? Ta sprawa pokazała, że taka inwigilacja jest możliwa i - co więcej - nie jest bardzo trudna.

Tę sprawę opolską wyjaśnia prokuratura. Ja dzisiaj nie mam tytułu i nie mam pełnych danych, żeby mówić o tym, jak to się stało, kto to zrobił i dlaczego te treści zostały upowszechnione. Myślę, że prokuratura w swoim czasie i w swoim rytmie tę sprawę wyjaśni. I państwo także się o tym dowiecie. Ja jestem trochę związany tajemnicą prowadzonego śledztwa.

Pojawiły się takie głosy, że nagrania ujawnił Zbigniew Stawarz, zastępca komendanta wojewódzkiego w Opolu.

Tak, ale to są spekulacje. Ja mówiłem, że ja nie mam prawa posługiwać się spekulacjami. Muszę opierać się na rzetelnych informacjach, co też staram się czynić.

Czy nie wydaje się panu, że trzeba sprawdzić poprzednie miejsca pracy gen. Marca. W Opolu pracował od 2012 roku. Wcześniej również mogło dochodzić do takich sytuacji.

Cytat

Ja pana generała odwołałem ze stanowiska, bo utraciłem do niego zaufanie

Nie mamy żadnych oficjalnych zgłoszeń. W związku z tym nie wydaje mi się to sensowne. Dzisiaj mamy do czynienia z historią.

A czy powiększył pan dodatek gen. Marcowi przed odejściem na emeryturę?

Ja pana generała odwołałem ze stanowiska, bo utraciłem do niego zaufanie. W związku z tym nie ma mowy o zwiększeniu dodatku.