14 szkieletów ludzkich odnaleziono podczas prac ekshumacyjnych w Jaworniku Ruskim koło Przemyśla. Są to prawdopodobnie ofiary ukraińskich nacjonalistów z lat 40. ubiegłego wieku. Ekshumacja była elementem śledztwa prowadzonego przez pion śledczy IPN w Rzeszowie.

14 szkieletów ludzkich odnaleziono podczas prac ekshumacyjnych w Jaworniku Ruskim koło Przemyśla. Są to prawdopodobnie ofiary ukraińskich nacjonalistów z lat 40. ubiegłego wieku. Ekshumacja była elementem śledztwa prowadzonego przez pion śledczy IPN w Rzeszowie.
Zdj. ilustracyjne /Marcin Bielecki /PAP

Przy dwóch szkieletach ujawniono szkaplerze z napisami w języku polskim, a przy jednym szkielecie ujawniono w zaciśniętej dłoni pierścień typu sygnet z inicjałami. O wynikach prowadzonej od 18 do 20 lipca ekshumacji poinformowano w piątek na konferencji prasowej w rzeszowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Domniemywamy, że są to ofiary zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów; zbrodni popełnionej na Polakach. Trudno jest dzisiaj powiedzieć szczątki kogo odnaleźliśmy - powiedział dyrektor rzeszowskiego IPN Dariusz Iwaneczko. Zaznaczył, że prace ekshumacyjne prowadzono w ramach śledztwa, które wszczęto po zawiadomieniu złożonym w grudniu ub. roku. Zawiadomienie złożyły osoby zainteresowane wydobyciem szczątek swoich bliskich, którzy zostali uprowadzeni i prawdopodobnie zamordowani w 1945 r.

Iwaneczko podkreślił, że w latach 1945-46 okolice Jawornika Ruskiego były faktycznie pod kontrolą ukraińskich nacjonalistów. Sprawcami mogą być bojówki Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (SB OUN) lub któraś z działających tam sotni Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Możemy mówić o bojówce SB OUN nadrejonu przemyskiego o kryptonimie Chłodny jar, na jej czele stał Iwan Mandryk ps. Łetun. Z większym prawdopodobieństwem mogła to być bojówka 3. rejonu, której referentem był Wołodymyr Choma - mówił historyk. Natomiast, jeżeli założymy, że zbrodnia została popełniona przez sotnie UPA, to w latach 1945-46 na tamtym terenie operowało kilka sotni UPA, m.in. sotnia Michała Dudy ps. Chromenko i sotnia Włodzimierza Szczygielskiego ps. Burłaka - dodał Iwaneczko.

Obecny na konferencji naczelnik pionu śledczego rzeszowskiego IPN Grzegorz Malisiewicz przypomniał, że w pracy Grzegorza Motyki "Tak było w Bieszczadach" znajdują się informacje, że przed południem 24 lipca 1946 r. oddział manewrowy Wojska Polskiego rozpoczął przeszukanie lasów na północ od Jawornika Ruskiego. W lesie napotkana została sotnia UPA dowodzona przez osobę o pseudonimie Jar, wzmocniona bieszczadzką czotą (odpowiednik plutonu - przyp. PAP). W efekcie doszło do zażartej walki. Walki trwały do wieczora i zakończyły się odwrotem UPA - mówił Malisiewicz.

W ich wyniku 11 polskich żołnierzy zostało zabitych, 17 rannych, a 14 wziętych do niewoli i rozstrzelanych później przez sotnię "Hromenki". Po stronie ukraińskiej było 9 zabitych i 16 rannych.

W książce Motyki jest też mowa o uprowadzeniu w styczniu 1945 r. dziewięciu Polaków, którzy potem najprawdopodobniej zostali zamordowani. Biorąc pod uwagę te ustalenia, zachodzą podstawy do przyjęcia dwóch wersji śledczych. W zależności od wyniku ekspertyz - w pierwszej kolejności antropologicznej, stwierdzającej czy te 14 szkieletów pochodziły od mężczyzn i w jakim byli oni wieku - albo będą to ofiary walki z 24 lipca 1946 r., czyli żołnierze Wojska Polskiego, albo osoby uprowadzone z Pawłokomy lub ewentualnie innych miejscowości. Kategoryczną odpowiedź w tym zakresie będzie można uzyskać po wydaniu opinii z zakresu genetyki - powiedział Malisiewicz.

Jak dodał, na wyniki badań genetycznych trzeba poczekać kilka miesięcy.

Odkryte szkielety były wrzucone do jamy grobowej o wymiarach dwa na trzy metry. Leżały w dwóch warstwach; w pierwszej było dziewięć, w drugiej pięć ciał. Za jamę grobową posłużyło najprawdopodobniej niezadaszone stanowisko obserwacyjne UPA, które było wyłożone jedynie warstwą słomy. Wokół miejsca pochówku natrafiono m.in. na liczne łuski. Chaotyczność ułożenia szkieletów pozwala na wyciągnięcie wniosku, że ciała musiały być wrzucone do jamy grobowej na zasadzie jak popadło - zaznaczył Malisiewicz.

W trakcie ekshumacji przy dwóch szkieletach znaleziono szkaplerze. Jeden wykonany był ze srebra, a drugi najprawdopodobniej z cyny. Oba miały napisy w języku polskim. Z kolei przy innym szkielecie w zaciśniętej dłoni znaleziono sygnet z inicjałami; w dużą literę H jest wpisana litera K.

Śledczy IPN zapowiadają także m.in. kwerendę akt sądowych z lat 40. XX w. dotyczących działalności UPA oraz archiwów wojskowych.

Na konferencji prasowej dyrektor Iwaneczko zaapelował również do osób, które mogą pomóc w śledztwie o kontakt z IPN.

(mal)