Już nie tylko Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, nie tylko Centrum Antyterrorystyczne ABW i Krajowe Centrum Zarządzania Kryzysowego. Dodatkowo w niemal każdym ministerstwie i wielu instytucjach państwowych mają powstać teraz specjalne centra kryzysowe. Koszt ich utworzenia - tylko w przyszłym roku - to 20 milionów złotych.

Te ministerialne centra mają uzupełnić Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Ich zadaniem będzie zbieranie informacji o zagrożeniach i reagowanie jako pierwsze, gdy nastąpi niebezpieczeństwo w konkretnej dziedzinie. Na przykład, gdy pojawia się świńska grypa, reaguje centrum w resorcie zdrowia. Gdy zakręcą nam kurek z gazem, kluczowy będzie telefon do centrum kryzysowego w resorcie gospodarki. Edyta Szafran z MSWiA tłumaczy, że w pomyśle chodzi przede wszystkim o to, żeby Rządowe Centrum Bezpieczeństwa miało zapewniony wkład merytoryczny od instytucji, która jest wiodąca w danej kategorii zagrożenia.

To powinny być struktury, które pracują w systemie 24-godzinnym, siedem dni w tygodniu, i które w każdym czasie, kiedy wydarzy się jakaś sytuacja kryzysowa, są gotowe do właściwego reagowania - mówi Edyta Szafran:

Budowa centrów będzie jednak niezwykle kosztowna, ponieważ mają one być umieszczone w kompleksach wyodrębnionych pomieszczeń oraz mieć alternatywne źródła zasilania. Ich pracownicy mają natomiast pełnić dyżury non-stop. Ta część pomysłu spotkała się z licznymi protestami ministrów, na przykład ministra rolnictwa. Marek Sawicki zadaje sobie pytanie, po co pełnić całodobowy dyżur w inspektoracie weterynarii, kiedy nie ma zwierzęcej epidemii.

Kluczowe w realizacji pomysłu ma być jednak zdanie ministra finansów, który krytykuje wysokie koszty.