Znów starcia policji z pseudokibicami w śląskim Knurowie. Policjanci zostali zaatakowani przez uczestników demonstracji przed komisariatem. To już kolejne zamieszki. Do wcześniejszych doszło w nocy z soboty na niedzielę, po tym, jak podczas meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków interweniowała policja. Postrzelony gumową kulą kibic zmarł w szpitalu.

W niedzielę wieczorem przy komisariacie w Knurowie zebrała się kilkusetosobowa grupa, która początkowo zachowywała się spokojnie. Jednak przed godz. 22 w stronę ochraniających jednostkę policjantów poleciały butelki i kamienie.

Odpierając atak funkcjonariusze użyli siły fizycznej, pałek służbowych i broni gładkolufowej, użyto też armatki wodnej. Interwencja spowodowała, że agresywna grupa rozpierzchła się. Według ostatnich informacji policjanci zatrzymali dotychczas siedem osób, które odpowiedzą za czynną napaść na funkcjonariuszy -
relacjonował rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska.

Na zarzuty czekają zatrzymani po sobotnich zamieszkach

Tymczasem prokuratura sprawdza, czy zatrzymanych po sobotnich zadymach w Knurowie można postawić przed sądem w przyśpieszonym trybie. Na razie na zarzuty czeka sześć osób. Ale uczestników zajść mogło być ponad stu. Dlatego możliwe są kolejne zatrzymania.


Śledczy rozważają teraz, czy wszystkim zatrzymanym można postawić zarzut udziału w zbiegowisku. Na tym jednak nie koniec.

To będą zarzuty zniszczenia mienia, znieważenia funkcjonariuszy policji oraz czynnej napaści na funkcjonariuszy policji - usłyszał nasz reporter. 

Zebrane przez policjantów dowody mają wykazać, które konkretnie z wymienionych przez prokuratora zarzutów przypisać każdemu z zatrzymanych. 

Przypomnijmy, że w sobotę doszło do zamieszek na stadionie podczas meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków. Grupa kibiców najpierw rzucała race, a potem wdarła się na murawę. Policja zaczęła strzelać gumowymi kulami. Jeden z napastników został zraniony w okolice szyi i przewieziony do szpitala. Szpital poinformował nas, że ten mężczyzna zmarł - mówił Andrzej Gąska ze śląskiej policji. Po śmierci 27-latka doszło do kolejnych, nocnych burd na ulicach miasta. 

(mal)