W Ministerstwie Zdrowia jest kilkaset wniosków o dopisanie do listy refundacyjnej nowych leków - ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz. Lista ma wejść w życie 1 marca. Wygląda na to, że pacjenci znów zobaczą ją w ostatniej chwili.

Zobacz również:

Dziś ministerstwo zdrowia nie może jeszcze opublikować dokumentu, bo negocjacje cały czas trwają i nie widać finału. Tym razem obowiązuje skrócona procedura. Firmy, którym nie udało się sfinalizować rozmów w zeszłym roku nie muszą od nowa przynosić wszystkich dokumentów, mogą tylko uzupełnić papiery.

Choć wniosków jest kilkaset, to - jak ustaliła nieoficjalnie reporterka RMF FM - w marcu nie wrócą na listę wszystkie leki, które wypadły z niej w nowym roku. Chodzi o ponad 800 specyfików. Część producentów w ogóle zrezygnowała z ubiegania się o refundację. Uznali, że im się to nie opłaca.

Jest natomiast spora szansa, że wrócą jedne z popularnych pasków dla cukrzyków. Podobno firma dała bardzo konkurencyjną cenę. Podobno - bo przebieg negocjacji jest i pozostanie tajny. Choć rozmowy w resorcie zdrowia są nagrywane - pacjenci nigdy nie usłyszą ich zapisów, ani nie poznają ich treści. Nagrania przechowywane są na wypadek, gdyby negocjacjami zainteresowały się prokuratura czy CBA.

Jeśli nowa lista nie zostanie opublikowana w ciągu tygodnia, możemy mieć powtórkę z rozrywki. Znów pacjenci i eksperci nie będą mieć wglądu w ministerialny cennik - nie będzie czasu na ewentualne zmiany czy korekty. A zgodnie z obowiązującym od stycznia prawem - po wejściu w życie lista refundacyjna nie może być zmieniana przez dwa miesiące. Skutek jest taki, że jeśli ministerstwo nie zdąży z negocjacjami, pomyli się, albo nie wpisze na listę leku, który nie ma zamiennika - pacjenci będą musieli przez dwa miesiące płacić pełną cenę. I nie dostaną żadnej pomocy, ani z NFZ, ani z ministerstwa.

Zamieszanie z ustawą refundacyjną

1 stycznia weszła w życie ustawa refundacyjna, która wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla szpitali. Zapisy ustawy mówiące o karach dla lekarzy i aptekarzy wywołały sprzeciw środowisk medycznych. Lekarze nie określali na receptach poziomu odpłatności za medykamenty i stawiali pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musiała płacić za nie więcej. Protestowali także aptekarze, którzy zamykali apteki na godzinę dziennie i skrupulatnie sprawdzali poprawność wypisanych przez lekarzy recept.

Od początku stycznia obowiązuje także nowa lista leków refundowanych, przygotowana zgodnie z zapisami ustawy refundacyjnej. Wywołała ona wiele kontrowersji jeszcze zanim weszła w życie. Po apelach ze strony różnych środowisk, w tym pacjentów i lekarzy, Ministerstwo Zdrowia dopisało na listę m.in. leki stosowane po przeszczepach, w leczeniu astmy oskrzelowej dzieci, w łagodzeniu bólu towarzyszącego chorobom nowotworowym i paski do glukometrów. Eksperci informują, że na nowej liście zabrakło ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane.