Związkowcy zapewniają, że nie dojdzie do przedświątecznego paraliżu na polskiej kolei. "Nie będziemy zatrzymywać pociągów w święta ani tuż przed świętami" - przekonują. Od prawie tygodnia trwa referendum strajkowe. Ma się ono zakończyć 10 grudnia.

Jeszcze nie rozmawialiśmy o dacie ewentualnego strajku, ale na pewno - i mówię to z pełnym przekonaniem - nie będziemy zatrzymywać pociągów w święta ani tuż przed świętami - powiedział przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych, Leszek Miętek. Kolejarze nigdy nie zatrzymali pociągów w święta, bo nie chcemy ugodzić naszym protestem w podróżnych - dodał.

Przewodniczący przyznał jednak, że nie wie, czy kolejarze nie rozpoczną strajku wcześniej, niż tuż przed świętami. W spółkach kolejowych trwa referendum strajkowe, wyniki będą znane najwcześniej w połowie grudnia. Jeśli ustalimy, że będziemy protestować - bo nie jest to przesądzone - to poinformujemy o dacie w odpowiednim czasie - zapowiedział.

Odniósł się też do wypowiedzi ministra transportu Sławomira Nowaka, który w Kontrwywiadzie RMF FM stwierdził, że związkowcy, jego zdaniem, "szukają pretekstu i będą próbowali sparaliżować kraj przed świętami". Rozważamy wystosowanie listu do premiera Donalda Tuska, by przywołał do porządku swojego konstytucyjnego ministra, bo mówiąc, że chcemy strajkować w święta, robi złą renomę wszystkim kolejarzom. Nie wiem, co chce przez to osiągnąć, ale to, co minister robi, jest fatalne, wręcz haniebne - skomentował Miętek.

Referendum trwa

Referendum strajkowe potrwa do 10 grudnia. Kolejarze mają odpowiedzieć na pytania, czy chcą przywrócenia zniżek dla emerytów oraz czy są gotowi do akcji protestacyjnej.

W efekcie wprowadzonych ostatnio zmian kolejowi emeryci ze wszystkich spółek poza Przewozami Regionalnymi będą musieli od stycznia zapłacić 180 złotych rocznie za możliwość kupowania biletów z 80-procentową zniżką. Wszelkie zniżki stracą natomiast kolejowi emeryci z Przewozów Regionalnych. Ich spółki nie stać nawet na taki bonus, więc będą oni musieli kupować bilety w normalnych cenach, jak wszyscy inni pasażerowie.

Dodatkowo związkowcom nie podobają się zapowiedziane przez nowego prezesa grupy PKP zmiany. Chodzi m.in. o zamykanie linii i zwolnienia w PKP PLK.

List do Tuska

W poniedziałek związkowcy przesłali premierowi specjalny list otwarty, w którym żądają zatrudnienia na kontraktach. Deklarują w nim, że chcą zarabiać tylko 10 procent tego, co prezes grupy PKP, czyli 5900 złotych miesięcznie. Walczą też o gwarancję rocznej odprawy przy zwolnieniu z pracy i premię za wykonanie zadań w wysokości 50 procent rocznego dochodu.

Justyna Satora