W samo południe w Warszawie przed Pałacem Kultury rozpoczęła się demonstracja kolejarskich związkowców. Organizatorzy zapowiadają przyjazd ponad 3 tysięcy ludzi. Będą protestować przeciw proponowanym przez rząd przepisom umożliwiającym spółkom kolejowym ogłoszenie upadłości. Ich zdaniem taka możliwość zagraża ich miejscom pracy. Związki sprzeciwiają się też prywatyzacji spółek kolejowych.

Nie może być tak, że wszystkie pieniądze na transport idą tylko na drogi. Domagamy się, by pieniądze dzielono tak jak w innych krajach - w proporcji 60 proc. na drogi i 40 proc. na kolej - powiedział Stanisław Kokot z kolejarskiej Solidarności.

Związkowcy mają sztandary związkowe, wielu z nich ubranych jest w kolejarskie mundury. Mają ze sobą trąbki, gwizdki i syreny. Chcą wręczyć ministrowi infrastruktury petycję ze swoimi postulatami.

Kolejarze zapowiadają, że pikieta to "ostatnie ostrzeżenie dla rządu" przed ogłoszeniem ostrzejszych form protestu - nie wykluczają nawet strajku generalnego.

W połowie sierpnia trzy największe centrale kolejowych związków zawodowych zawiązały komitet protestacyjno-strajkowy. W skład komitetu weszły: Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP, Sekcja Krajowa Kolejarzy NSZZ "Solidarność" oraz Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych.

Demonstranci przejdą ulicami Emilii Plater i Chałubińskiego przed Ministerstwo Infrastruktury. Protest w centrum stolicy ma się zakończyć około godz. 16.

Jutro w stolicy odbędzie się dwa razy większa manifestacja. Od godz. 11 do 14 związkowcy z Solidarności będą demonstrować w okolicach Kancelarii Premiera.