W kilkanaście godzin po zamknięciu lokali wyborczych w Jugosławii, nadal brak ostatecznych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich w tym kraju. Frekwencja wyborcza była bardzo wysoka: 74%.

Wygrał Miloszewić, wygrał Kustunica?

Obaj główni rywale do urzędu prezydenta - Slobodan Miloszević i opozycyjny Vojislav Kusztunica ogłosili swoje zwycięstwo w wyborach. Kto ma rację - okaże się dopiero po zsumowaniu głosów wszystkich wyborców. O wyborach w Jugosławii rozmawiali w Moskwie przywódcy Niemiec i Rosji. "Byliśmy zgodni, iż wygląda na to, że Serbia i Jugosławia opowiedziały się za demokratycznymi zmianami" - powiedział po tych rozmowach Gerhard Schroeder. Tymczasem Unia Europejska oceniła sytuację jednoznacznie - "Jeśli Slobodan Miloszević ogłosi się zwycięzcą wyborów, popełni oszustwo."

Według serbskich postkomunistów, po sprawdzeniu typowań z 299 z ponad 10 tysięcy komisji - na Miloszevicia zagłosowało ponad 50% wyborców, zaś na jego kontrkandydata - tylko niecałe 31%. Zupełnie inne wyniki podaje Demokratyczna Serbska Opozycja. Cedomir Jovanović - lider tego ugrupowania powiedział, że po zliczeniu głosów z tysiąca pięciuset komisji zdecydowaną przewagę uzyskał Vojislav Kusztunica. "Jeśli ta tendencja się utrzyma, to nie trzeba będzie przeprowadzać drugiej rundy wyborów" - stwierdził Jovanović. Również Zachód wierzy w koniec reżimu Miloszevicia. Brytyjski minister spraw zagranicznych Robin Cook już ogłosił zwycięstwo Kusztunicy. "Slobo przegrał. Dlatego moje przesłanie do niego mogę streścić w słowach: Bądź uczciwy, usuń się z drogi swojego narodu i pozwól Serbii wydostać się z więzienia, do którego ją zamknąłeś - stwierdził Cook.

Być albo nie być dla Miloszevicia

Według obserwatorów, wybory są ostatnią szansą dla jugosłowiańskiego przywódcy Slobodana Miloszevića, by w pokojowy sposób oddać władzę. Opozycja, mimo wewnętrznych konfliktów, postawiła na szerzej nieznanego prawnika Vojisława Kostunicę. Na jego zwycięstwo wskazywały przedwyborcze sondaże. Zachód jasno dał do zrozumienia, że zniesie międzynarodowe sankcje wobec Jugosławii, jeśli Miloszević zostanie odsunięty od władzy.

Głosowano w Serbii, Czarnogórze i Kosowie - prowincji znajdującej się obecnie pod kontrolą sił pokojowych NATO i zarządzanej przez ONZ. O 20:00 zostały zamknięte lokale wyborcze. Nieoficjalnie wiadomo, że frekwencja była bardzo wysoka. Z danych Centrum na Rzecz Wolnych Wyborów, które monitoruje przebieg głosowania wynika, że do godziny 15:30 głosowało 49% uprawnionych. Po zamknięciu lokali wyborczych, frekwencja przekroczyła 70%. Wydaje się, że tak masowy udział mieszkańców Jugosławii działa na korzyść przeciwników Miloszevicia. Na długo przed wyborami, sondaże wskazwały, że im więcej ludzi pójdzie do wyborów, tym więcej głosów dostanie opozycja.

Spokojnie ale nie wszędzie prawidłowo

Choć wybory były generalnie spokojne, czasem zakłócały je incydenty. Przede wszystkim próbowano przeszkodzić przedstawicielom opozycji w swobodnej kontroli głosowania. Według Marko Blagojevicia z niezależnego Centrum na Rzecz Wolnych Wyborów, w wielu miejscach, szczególnie na południu Serbii, przedstawiciele opozycji nie zostali wpuszczeni do lokali wyborczych albo nie pozwolono im na sprawdzenie list uprawnionych do głosowania. Według Blagojevicia, były także problemy z utrzymaniem tajności wyborów. W miejscowości Leskowac, członkowie komisji wyborczej sugerowali na kogo oddać głos albo przyglądali się jak wyborcy skreślają. W kilku miejscach nie sprawdzano także dowodów tożsamości.

Zarówno sami Serbowie jak i Zachód obawiają się, że Slobodan Miloszević będzie dążył do sfałszowania wyników wyborów i zrobi wszystko, by pozostać na stanowisku. Obserwatorzy podkreślają, że Miloszević ma sporo do stracenia. W razie przegranej nowe władze w Belgradzie mogą między innymi podjąć decyzję o jego ekstradycji do Hagi, by za wojnę w Kosowie odpowiadał przed Trybunałem ONZ do Spraw Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii. Kostunica przyznaje, że boi się o własne życie. Przedwyborcze sondaże dawały mu co najmniej dziesięciopunktową przewagę. Kostunica mówi, że zdaje sobie sprawę, że w razie przegranej Miloszević może zareagować gwałtownie. Dodaje jednak, że w takim przypadku rozwiązanie sytuacji będzie należało do samych Serbów i wyklucza jakąkolwiek możliwość zagranicznej interwencji. Kostunica powiedział dziennikarzom, że opozycja zjednoczyła się po to, by skończyć z absolutnym reżimem.

Zdjęcia: Robert Kalinowski, RMF FM.

16:40