Rodząca kobieta szła z rodziną do szpitala. Poród zaczął się kilkaset metrów przed placówką. Dzięki refleksowi strażniczek miejskich kobieta urodziła w wolskim szpitalu w Warszawie.

Dwie strażniczki miejskie, mł. str. Agnieszka Korcz i mł. str. Marzena Nadrowska patrolowały Wolę w nocy z 4 na 5 listopada. Około godziny 2:30 zauważyły cztery nietypowo zachowujące się osoby nieopodal skrzyżowania Żelaznej i Ogrodowej. Mężczyzna i dwie kobiety zasłaniali kogoś płaszczami.

Funkcjonariuszki natychmiast podjęły interwencję. Pracuję w straży miejskiej od 12 lat. Jestem wyczulona na takie dziwne zachowania, szczególnie w nocy. Wtedy może się wszystko zdarzyć - mówi kilka godzin później mł. Str. Agnieszka Korcz.

Gdy strażniczki podeszły do grupy osób i zapytały, co się stało, mężczyzna odsłonił płaszcz. Wówczas funkcjonariuszki zobaczyły ubraną w dres i kurtkę skuloną kobietę. Kobieta była w ciąży. Właśnie zaczęła rodzić.

Miała skurcze co kilka sekund. Sama niedawno rodziłam drugie dziecko, więc wiedziałam, że to ostatnie minuty przed właściwym porodem. Nie było sensu wzywać karetki. Poprosiliśmy panią by wsiadła na tylną kanapę do radiowozu i przewiozłyśmy do pobliskiego szpitala św. Zofii. Kiedy kobieta wysiadała z radiowozu przed izbą przyjęć odeszły jej wody płodowe - opowiada Agnieszka Korcz.

Trzy minuty później kobieta urodziła na izbie przyjęć swoje szóste dziecko. Dziewczynka jest zdrowa i pełna energii.

 (j.)