"Podaję się do dymisji, bo nie mogę pozwolić na skłócenie prezydenta z katolikami" - w ten sposób szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Marek Siwiec, tłumaczył swoją dymisję, którą złożył w sobotę na ręce Aleksandra Kwaśniewskiego.

Rzecz dotyczy reklamówki wyborczej Mariana Krzaklewskiego, w której, zdaniem sztabu wyborczego lidera AWS-u, Marek Siwiec parodiuje papieża. Do zdarzenia miało dojść 17 września 1997 w Kaliszu. Siwiec najpierw "błogosławi zebranych" kreśląc w powietrzu znak krzyża, a prezydent Kwaśniewski pyta: "Czy minister Siwiec całował już ziemię kaliską?". Na to szef BBN klęka i całuje ziemię. Przypomnijmy, że Marek Siwiec podał się do dymisji po tym, jak sztab wyborczy Mariana Krzaklewskiego przedstawił reklamówkę wyborczą, w której - zdaniem przedstawicieli sztabu - prezydencki minister parodiuje papieża.

Nie zabronione – dozwolone...

Na sobotniej konferencji prasowej w podtoruńskiej Brzozie prezydent szybko uciął pytania w kwestii dymisji szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego mówiąc, że musi ona zostać dokładnie przemyślana. "Decyzję podejmę po rozmowie z ministrem Siwcem" - powiedział prezydent Kwaśniewski. Prezydent - zapytany o reklamówkę wyborczą sztabu Krzaklewskiego - powiedział, że nie widzi "niczego zdrożnego w całowaniu ziemi, którą się kocha": "a cóż w tym złego? Przecież to nie jest działanie, które jest zabronione. Minister Siwiec był związany z tą ziemią przez wiele lat i ma do niej ogromny sentyment". Kwaśniewski nie chciał z kolei oceniać wypowiedzi biskupa Jana Chrapka, w której zarzucił on głowie państwa poniżenie godności Kościoła: "nie będę komentował wypowiedzi żadnego z biskupów. Ale zaraz dodał: "mam wrażenie, że biskup Chrapek nie wie, o czym mówi. Z mojej strony nigdy nie było cienia działań, które byłyby poniżaniem papieża czy innych osób w Kościele polskim" - oświadczył Kwaśniewski. Zaraz po konferencji prezydent wybrał się do Bydgoszczy, na zawody żużlowego Grand Prix.

Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM z Bydgoszczy, Jarosława Jaworskiego:

Chłopiec do bicia?

Według prezydenckiego ministra, do bluźnierstwa nie posunął się on, ale "ludzie, którzy pracują dla Mariana Krzaklewskiego":

Siwiec dodał, że nie czuje się "chłopcem do bicia". Inne zdanie na ten temat ma szef sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego, Wiesław Walendziak: "Gdyby była taka instytucja chłopca do bicia, wymyślili ją królowie; Jak mieli zły humor, to wynajdywali chlopcow do bicia". Podobnie uważa lider AWS: "To się stało pod nadzorem szefa. To jest najważniejsze, żeby naprawdę polskie państwo czuło się bezpieczne, stabilne, poprzez gwarancję zachowania tych ludzi, którzy stoją u steru. Tu nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek tego typu wyczyny. Tych wyczynów było niestety za dużo jeśli chodzi o tę osobę" - powiedział Krzaklewski.

Szef sztabu wyborczego Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszard Kalisz, rozumie decyzję Marka Siwca. Jego zdaniem szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie mógł w takiej sytuacji postąpić inaczej. Żal z powodu dymisji Marka Siwca wyraził Józef Oleksy z SLD, który, podobnie jak Wiesław Walendziak, bierze udział w weekendzie prawyborczym w Nysie na Opolszczyźnie:

- z Józefem Oleksym rozmawiał reporter radia RMF, Konrad Piasecki.

Tymczasem w wydanym wczoraj oświadczeniu łódzcy biskupi napisali: "Gest ministra Marka Siwca znieważył papieża i urząd głowy państwa polskiego". Autorzy pisma, biskupi:Władysław Ziółek, Adam Lepa i Ireneusz Pękalski, w zachowaniu szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego dopatrują się "pozostałości totalitarnego systemu komunistycznego".

Reklamówkę wyborczą, która wywołała tę wielką przedwyborczą burzę można od wczoraj oglądać w telewizji publicznej.

00:00