"Na naszych oczach te instytucje, które powinny budować stabilność naszego kraju, rozpadają się" – mówiła w Białymstoku wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka w prawyborach prezydenckich PO. W tym kontekście wymieniła nie tylko sprawę prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, ale też m.in. reformę edukacji likwidującą gimnazja czy zmiany w sądownictwie.


Nie ma dziedziny życia, nie ma instytucji, która przez bezmyślne, a czasami, wydaje mi się, że celowe działania, jest niszczona - oceniła Kidawa-Błońska. Dodała, że tym ważniejsze są dla niej te rozmowy, kiedy ubiega się o kandydowanie na urząd prezydenta, bo ludzie - jak mówiła - "szukają osób, które zapewnią im bezpieczeństwo i zaufanie do instytucji".

Pytana, czym jej program różni się od program kontrkandydata w prawyborach - Jacka Jaśkowiaka, Kidawa-Błońska powiedziała, że w wielu punktach jest podobny, bo oboje są z PO. Natomiast ja widzę inny model prezydentury. Ja bym chciała, żeby była to prezydentura otwarta, w której obywatel, jego prawa, jego poczucie wolności, godności i możliwości działania i robienia tego, co chce, było najważniejsze - tłumaczyła.


U prezydenta powinno być to miejsce, gdzie prowadzi się debaty, dyskusje, gdzie trudne problemy są rozwiązywane wspólnie. Prezydent powinien korzystać z Rady Gabinetowej, z Rady Bezpieczeństwa Narodowego, ale także z otwartych spotkań z różnymi środowiskami, bo wiele spraw w naszym kraju można byłoby lepiej rozwiązać, gdy byłoby miejsce, gdzie można je rozmawiać" - mówiła Kidawa-Błońska.

Kidawa-Błońska pytana, czy czuje wsparcie przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, nie odpowiedziała jednoznacznie. Stwierdziła, że "czuje wsparcie swoich kolegów i koleżanek". Dodała, że w prawyborach każdy ma jeden głos i liczy, że uda się jej przekonać do siebie innych członków PO.