Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu ludzi albo mieniu w wielkich rozmiarach, usłyszał kierowca cysterny, która uczestniczyła w czwartkowym wypadku na krajowej "jedynce" w Bogusławicach niedaleko Częstochowy. Na trasie zderzyły się dwie ciężarówki i autokar rejsowy, 23 rannych trafiło do szpitali.

Według dotychczasowych ustaleń policji, kierowca ciężarowej cysterny, przewożącej materiały sypkie, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył jadący przed nim autokar, ten zaś uderzył w przyczepę jadącej przed nim ciężarówki, wiozącej materiały łatwopalne. Po zderzeniu pojazdy stanęły w płomieniach.

Wstępnie ustalono, że w cysternie przewożącej materiały sypkie pękła opona: to właśnie było prawdopodobnie przyczyną wypadku.

W katastrofie ucierpiało 36 ludzi, 23 z nich trafiło do szpitali.

W piątkowe popołudnie prok. Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie poinformował o postawieniu kierowcy cysterny zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu ludzi albo mieniu w wielkich rozmiarach.

"Kierowca cysterny złożył wyjaśnienia, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyraził skruchę i ubolewanie z powodu, że tyle osób ucierpiało" - podał prok. Krzysztof Budzik.

"Według jego relacji, zauważył w bocznym lusterku, że coś się dzieje z jego samochodem, wspominał o zadymieniu. Skupił się na tym - i ta chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku" - przekazał śledczy.

Wobec kierowcy zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze: dozór policji i poręczenie majątkowe w wysokości 15 tysięcy złotych.

Wiadomo, że wszyscy uczestniczący w wypadku kierowcy byli trzeźwi, pobrano od nich jednak próbki do dalszych badań toksykologicznych.