​Trzy osoby zostały oskarżone o narażenie pilotów Sił Powietrznych RP na niebezpieczeństwo utraty życia w związku z katastrofą samolotu MiG-29 pod Pasłękiem. To osoby odpowiedzialne za produkcję fotela katapultowego maszyny.

Do katastrofy doszło w nocy z 5 na 6 lipca 2018 roku pod Pasłękiem. MIG-29 rozbił się na polu uprawnym, a 33-letni pilot katapultował się z niego w okolicach miejscowości Sakówko. Niestety, nie przeżył wypadku. Jego ciało znaleziono około 200 metrów od wraku.

Śledczy nie oskarżyli nikogo w związku z samą katastrofą, gdyż - jak stwierdzono - doszło do niej "w wyniku niemożliwej do przewidzenia awarii technicznej" związanej z niedziałającą automatyką odpowiedzialnej za dopływ paliwa do kolektorów dopalacza silnika lewego. Wykluczono, że było to związane z nieprawidłową obsługą techniczną.

Inna sprawa ma się jednak ze zgonem pilota. Wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformował, że w wyniku zamontowania pierścienia ścinanego o nieprawidłowych parametrach nie doszło do oddzielenia się pilota od fotela katapultowego, a następnie otwarcia się spadochronu.

Oskarżonych w tej sprawie zostało trzech byłych pracowników Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. Grzegorz K., Jerzy D. i Zbigniew S. byli odpowiedzialni za opracowanie pierścienia w fotelu.

Oskarżonym zarzuca się narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i w konsekwencji nieumyślnego spowodowania śmierci 33-letniego pilota pod Pasłękiem.

Śledczy odkryli także, że wadliwe pierścienie zostały zamontowane także w innych samolotach lotnictwa taktycznego stosowanego w Siłach Powietrznych RP. W związku z tym oskarżeni usłyszeli także zarzuty narażenia innych pilotów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienia uszczerbku na zdrowiu.

Oskarżonym grozi kara 5 lat więzienia. Akt oskarżenia został w tej sprawie skierowany do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.