Katarzyna W., skazana na 25 lat więzienia za zabójstwo swojej półrocznej córki Magdy, wierzy, że po apelacji wyjdzie zza krat. Jak donosi "Fakt", kobieta jest przekonana, że zostanie uniewinniona i robi wszystko, by się przypodobać. Dopisuje jej też humor.

Jak pisze "Fakt", Katarzyna W. od samego początku, czyli od rzekomego zaginięcia Madzi, kłamała perfidnie, była zimna i wyrachowana. Przed kamerami wylewała łzy i błagała porywacza, by oddał jej "ukochaną Madziulkę", a tymczasem małe ciałko córki zakopała w Sosnowcu zaraz po tym, jak ją udusiła. Gdy na początku uchylono W. areszt powiedziała: "A jednak ich wych..." - ujawniła Małgorzata S., która siedziała z Katarzyną w jednej celi.

Teraz - jak pisze "Fakt" - matka małej Magdy "tryska w celi humorem, bo jest niemal pewna, że jej wyjście na wolność to tylko kwestia czasu".

Podobno robi wszystko, by nikomu nie podpaść i by nie można jej było niczego zarzucić. Nie buntuje się, jest miła dla otoczenia, aktywnie uczestniczy w zajęciach. Stara się robić jak najlepsze wrażenie. Jak mówili na sali rozpraw znajomi i krewni W., jeśli Katarzyna coś robiła, zawsze starała się być w tym perfekcyjna. Czy teraz perfekcyjnie przybiera pozy grzecznej skazanej, by dopiąć swego, czyli wyjść na wolność? - pyta retorycznie gazeta.

(edbie)