Niezwykła kapsuła czasu otwarta w dolnośląskiej Głuszycy. W ogromnej szafie stojącej za kościelnymi organami odnaleziono kilkaset dokumentów. Większość ma ponad sto lat. Wszystko wskazuje na to, że przez dziesiątki lat nikt ich nie przeglądał, dokładano jedynie nowe dokumenty. Wśród nich są między innymi śpiewniki, zapisy nutowe, gazety i modlitewniki z początku XX wieku.


O istnieniu tajemniczej szafy miejscowi pasjonaci historii dowiedzieli się kilka lat temu. Dopiero dziś, dzięki współpracy z miejscowym proboszczem, udało się zajrzeć do jej wnętrza.

Szafa stoi w trudno dostępnym miejscu, za kościelnymi organami. Najstarszy dokument, który udało się w czasie wstępnych oględzin odnaleźć, liczy 145 lat. To kościelny śpiewnik.

Trafiliśmy na kalendarz z 1932 roku, są listy adresowane do tutejszej, ewangelickiej parafii, blisko czterdzieści, jednakowych śpiewników. Dokumenty są bardzo dobrze zachowane, jak na takie lata. To ogromna kapsuła czasu. Mamy także dwie, niemieckie gazety z 1932 i 1938 roku. Widać, że nikt tego nie wyciągał, tylko dokładał - mówi Ewelina Borensztajn, miejscowa pasjonatka historii.

Dla regionalistów to ogromne zaskoczenie, bo tuż po wojnie kościoły były najczęściej grabione lub niszczono ich zawartość.

Cała historia. Cały przegląd tego, co tutaj się działo od XIX wieku. Głównie to historia chóru. W śpiewnikach mamy prywatne zapiski, rysunki wykonane prawdopodobnie przez dzieci. Mamy przychylność proboszcza. Chcemy tę historię poznać - mówi regionalista Grzegorz Borensztajn.

Teraz dokumenty zostaną dokładnie przejrzane, o zawartości poinformowany będzie także konserwator zabytków. Zawartość szafy zostanie w parafii. W przyszłości być może powstanie specjalna wystawa, na której zaprezentowana zostanie jej zawartość.

Kościół, obecnie parafia pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, został wybudowany w 1742 roku.

(mch)