Podejrzana o korupcję szefowa Powiatowego Urzędu Pracy w Kielcach nie zamierza podać się do dymisji – ustalił reporter RMF FM. Małgorzata Stanioch, którą CBA zatrzymało pod zarzutem przyjęcia 3,5 tys. złotych łapówki od dwóch biznesmenów, twierdzi, że jest niewinna.

Urzędniczka kandyduje z list PSL do Senatu. Jutro ma zdecydować, czy wystartuje w wyborach. Jak powiedziała reporterowi RMF FM, chce tę decyzję podjąć na spokojnie. Jak przekonywała Krzysztofa Zasadę, śledczy nie mają mocnych dowodów na to, że przyjęła łapówkę. Takie mam wrażenie, że zostałam podstawiona pod jakąś nieczystą, bardzo złą rozgrywkę. Łapówki nie było żadnej – zapewnia Stanioch w rozmowie z reporterem RMF FM. Kandydatka PSL na senatora nie chciała jednak wyjaśnić, jak cała ta sytuacja wyglądała.

Małgorzata Stanioch usłyszała wczoraj zarzut przyjęcia łapówki i po przesłuchaniu została wypuszczona na wolność. Musiała zapłacić 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Ma także zakaz opuszczania kraju.

Dwaj biznesmeni zatrzymani przez CBA na gorącym uczynku, gdy wręczali kobiecie 3,5 tysiąca złotych, musieli zapłacić po 15 tysięcy kaucji. Ani szefowa PUP, ani przedsiębiorcy nie przyznali się do postawionych im zarzutów.

Według nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM, choć postępowanie dotyczy tylko tego jednego przypadku korupcji, śledczy będą teraz analizować decyzje podejrzanej kobiety, które podejmowała w podległym sobie urzędzie pracy.

PSL nie może samo skreślić Stanioch z listy kandydatów do Senatu. Po rejestracji list wykreślenie z nich jest możliwe tylko na podstawie osobistego oświadczenia kandydata.

Krzysztof Zasada

(mpw)