Na żółtawobrązowo ma zostać pomalowana Kancelaria Premiera w Alejach Ujazdowskich w Warszawie. Sęk w tym, że kolor ten - fachowo nazywany ugrem - jednoznacznie kojarzy się z... carską Rosją.

Trudno jednak ustalić, kto wpadł na pomysł, by rządowy gmach przemalować tak, by wyglądał jak miasta w czasach imperium rosyjskiego? Z Kancelarii Premiera łatwiej bowiem wydobyć informację, ile kosztuje sam remont - ponad 12,5 mln zł, niż to kto był pomysłodawcą kolorów ścian. Nazwisko bądź nazwiska inicjatorów pozostają w tajemnicy.

W urzędzie wojewódzkiego konserwatora zabytków podejrzewają o to jakiegoś projektanta. Jednak w doborze koloru nie widzą nic złego, bo pomysł zaakceptowali. Jednak zdaniem historyków ugier to pomysł chybiony, tym bardziej, że przed wojną w tym budynku znajdowały się carskie koszary korpusu kadetów.

Konotacje imperialne, lub bardziej gubernialne, są tu wyraźne - ocenia Jarosław Zieliński historyk architektury Warszawy. Ale to się kojarzy z prowincjonalizmem tego typu dokonań architektonicznych. I jeszcze kontekst. Naprzeciwko jest zieleń Łazienek i może to i będzie wyglądać nieźle, ale w porównaniu z funkcją wypada nie najszczęśliwiej – podkreśla.