Nadchodzą zmiany w składzie rządu. Dlaczego? „Jarosław Kaczyński podjął decyzję, że ta rewolucja, którą przeprowadza niesie pewne negatywne konsekwencje dla PiS-u” – mówił były poseł PiS i PO Michał Kamiński w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. „Ja sądzę, że Jarosław Kaczyński ma wszystko poukładane. To jest raczej teatr, który ma umocnić jego przywództwo” – powiedział gość Marcina Zaborskiego. Kamiński jednak nie sądzi, że dojdzie do zmiany premiera. "Kaczyński już rok temu zdał sobie sprawę, że jest na tyle niepopularny, że on wyborów dla PiS-u nie wygra" – powiedział.

Marcin Zaborski: Z niejednego politycznego pieca chleb pan jadł, więc pewnie potrafi pan sobie wyobrazić, co się teraz dzieje w Jachrance. Za zamkniętymi drzwiami rozmawiają politycy PiS-u.

Michał Kamiński: Ja myślę, że Jarosław Kaczyński podjął decyzję o tym, że ta rewolucja, którą przeprowadza, ponosi również pewne negatywne konsekwencje dla Prawa i Sprawiedliwości w postaci tego, że jak to sam powiedział, koło PiS-u zaczęli się kręcić ludzie, którzy chcą na tej partii robić interesy. I powiem szczerze - przy całym moim krytycyzmie do tego, co robi dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość politycznie to uważam, że jeżeli Jarosław Kaczyński dostrzegł złe procesy w PiS-ie i złe praktyki w PiS-ie to zareagował dobrze.

Będzie mowa o czyszczeniu? Pytanie, czy to będzie czas na dyskusje czy też na wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia prezes Prawa i Sprawiedliwości?

W PiS-ie w ogóle jest mało miejsca na dyskusje. To jest partia...

Ale takie kluby wyjazdowe, zamknięte drzwi nie sprzyjają temu?

One służą raczej moim zdaniem temu, żeby pewne sprawy popchnąć do przodu z punktu widzenia interesów czy myślenia Jarosława Kaczyńskiego. Ale podkreślę: jeżeli Jarosław Kaczyński dostrzegł, że dzieją się złe rzeczy w spółkach Skarbu Państwa, w całym tym obszarze, nazwijmy to, styku polityki i biznesu, jeżeli postanowił to przerwać i to brutalnie przerwać, ukarać ludzi... Byłbym bardzo obłudny, gdybym miał do niego o to pretensje.

A wyobraża pan sobie, że ktoś wstanie i powie tam za zamkniętymi drzwiami: panie prezesie, czas na zmianę? Zmianę premiera?

Nie sądzę, żeby doszło do zmiany premiera. Myślę, że dzisiaj najbardziej zszokowaną osobą rano była pani premier Beata Szydło, bo jak...

Zszokowana czym? Sondażem?

Sondażem, bo jak przeczytała, że jest bardziej popularna od Jarosława Kaczyńskiego to musiał ją zdjąć blady strach, bo to nie jest dobra wiadomość.

A zszokowany był Jarosław Kaczyński, kiedy to zobaczył?

Też, myślę, że też.

Na nim robią wrażenie takie sondaże?

Na nim takie sondaże robią wrażenie.

Pytanie, w którą stronę - w tę, żeby działać zgodnie z sondażami czy wbrew tym sondażom?

Ja raczej myślę, że on z jednej strony jest wściekły z tego powodu, a z drugiej strony wie, że to go trochę ogranicza, to znaczy, że taki pistolet, który wisiał nad Beatą Szydło jest już dzisiaj słabszy.

A dlaczego Polacy - w tym sondażu chociażby - wolą premier Beatę Szydło niż premiera Jarosława Kaczyńskiego?

Wie pan, z tego Jarosław Kaczyński zdał sobie sprawę już rok temu. On przecież ani nie wystartował w wyborach prezydenckich, ani nie wystartował jako kandydat na premiera. On zdawał sobie sprawę, że jest po prostu na tyle niepopularny, że on wyborów dla PiS-u nie wygra. I to jest dla niego...

Czy to znaczy, że nigdy już nie będzie premierem pana zdaniem?

Nie wiem tego, powiem szczerze. Dzisiejsza wypowiedź Marka Suskiego, który jest bardzo bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego...

Który mówi: Byłbym rad, gdyby Jarosław Kaczyński był premierem, bo byłby najlepszym premierem w Polsce.

No to jeżeli coś takiego mówi Marek Suski to oznacza, że to myślenie jest w - nazwijmy to, jakby to groteskowo nie zabrzmiało - elicie Prawa i Sprawiedliwości nieobce.

Ale pana zdaniem Jarosław Kaczyński byłby lepszym premierem niż Beata Szydło?

Wie pan, nie wiem czy lepszym, bo Beata Szydło nie jest premierem po prostu...

Nie, jest premierem.

No nie, ona jest premierem formalnie.

Pan odwołuje się do publicystyki. Fakty są takie, że jest szefową rządu.

To znaczy nie, no formalnie jest premierem, tak. Realnym premierem był Donald Tusk, był Jarosław Kaczyński wcześniej, był Leszek Miller... Była oczywiście Ewa Kopacz - to był realny premier.

Jerzy Buzek np. był realnym premierem?

Jerzy Buzek był premierem, który był oczywiście ograniczony takim zarówno Marianem Krzaklewskim z jednej strony, a z drugiej strony...

Wtedy wielu mówiło, że Marian Krzaklewski rządzi z tylnego siedzenia.

Ale też Jerzy Buzek miał problem z tym, że po pierwsze sam AWS był koalicją różnych partii, a po drugie jeszcze dodatkowo był w koalicji do pewnego czasu z Unią Wolności. Więc Jerzy Buzek miał z tym problem, ale sobie jakoś z tym radził.

Pana zdaniem to, co dzieje się teraz w Jachrance ma jakiekolwiek znaczenie dla losu poszczególnych ministrów?

No ma.

Bo tam będą rozmowy z ministrami.

Ja nie sądzę, że jeżeli... Ja nie wyobrażam sobie, no chyba, że tam któryś z ministrów nie wiem, coś powie takiego, co zniszczy mu karierę, natomiast ja sądzę, że Jarosław Kaczyński to ma już wszystko poukładane w głowie: kto ma odejść, kto ma zostać. Raczej to jest taki teatr, który ma umocnić jego przywództwo w Prawie i Sprawiedliwości. Im bardziej on czyta, że właśnie ludzie nie chcą go na premiera, wolą Beatę Szydło no to on musi w jakimś stopniu coraz bardziej ugruntować swoje przywództwo i z całą pewnością to zrobi, bo to potrafi robić. 

Europejscy Demokraci, najnowsze koło w Sejmie, pana koło, Stefan Niesiołowski mówi tak: chcemy współpracować z KOD i Nowoczesną. Skoro tak to dlaczego nie dołączyli panowie po prostu do Nowoczesnej?

Wie pan, myślę, że to jest... My w większości zostaliśmy wyrzuceni z Platformy Obywatelskiej bez podania jakichkolwiek przesłanek dla tego wyrzucenia. Dla nas to jest bardzo przykra sytuacja.

Ale chcieli Was w Nowoczesnej?

My ani, jakby tutaj, my mamy dobre kontakty jak sądzę z Nowoczesną...

Pukał pan do drzwi Ryszarda Petru?

Nie, nie. Nie pukałem do drzwi Ryszarda Petru, mówiłem o tym wielokrotnie. Postanowiliśmy, aby rozpocząć własny byt polityczny, mając świadomość...

We współpracy z KOD-em i Nowoczesną.

We współpracy z KOD-em i Nowoczesną, mając świadomość, że jedność opozycji jest tym, co jest dzisiaj najważniejsze i że nie my ponosimy winę za to, że zostaliśmy z Platformy wyrzuceni.

Bez problemu poda pan rękę jednemu z liderów Nowoczesnej Pawłowi Rabiejowi?

A dlaczego miałbym...

Ujawnił ostatnio, że jest gejem.

Ale co to ma...

Już wyjaśniam. Pytam dlatego, że w medialnych archiwach znalazłem pana wypowiedź sprzed lat na temat homoseksualizmu. Posłuchamy?

Dobrze.

(Archiwalna wypowiedź Michała Kamińskiego) Jesteśmy zaniepokojeni ofensywą pedałów w Polsce i na całym świecie. Niestety w naszym kraju te środowiska homoseksualne, pedalskie, mają potężnego sojusznika w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który chce zrównania praw pedałów no i w osobie Aleksandra Kwaśniewskiego, który też się niestety wielokrotnie wypowiadał z poparciem dla tego pedalstwa.

I co teraz?

No tak, wstydzę się tych słów. 

Przeprasza pan za nie?

Tak, wielokrotnie już to robiłem, ale jak pan wie, to są słowa sprzed prawie dwudziestu lat.

Rozumiem, że można zmienić poglądy, rozumiem, że pan diametralnie swoje poglądy zmienił.

Tak, ale ja wielokrotnie już o tym mówiłem. Wstydzę się tych słów, nie powinienem tak powiedzieć, dzisiaj bym tak z całą pewnością nie powiedział. Ponieważ, wie pan, moim problemem jest to, że ja jestem w polityce bardzo długo.

Bardzo często zmienia pan i formacje polityczne, i poglądy.

No wie pan, pan zmienia rozgłośnie, a ja zmieniam formacje...

To troszkę coś innego...

Ale nasi słuchacze też głosowali czasem na jedną partię, czasem na drugą.

Przyzna pan, że zmiana poglądów to trochę coś innego niż zmiana pracodawcy.

Ale ja uważam, że każdy ma prawo do ewolucji swoich poglądów, jeżeli potrafi ją uzasadnić i jeżeli ona jest szczera.

To pełna zgoda.

W moim przypadku jest szczera i ja uważam, że mam do niej prawo. To i tak na końcu zależy od wyborców, czy oni uznają moją przemianę czy moją ewolucję za wiarygodną i za szczerą. Albo powiedzą mi "tak", albo powiedzą mi "nie".

Panie pośle, gdzie Europejscy Demokraci świętowali dzisiejszą rocznicę?

Dzisiejszą rocznicę czego, przepraszam?

Czterdziestolecie powołania Komitetu Obrony Robotników.

A, w Sejmie. Oczywiście, myśmy dzisiejszą rocznicę świętowali w Sejmie.

Pan już nie pamięta?

Nie, nie, przepraszam, nie wiedziałem, co pan ma na myśli. Dzisiaj Sejm przyjął jednogłośnie, poza posłem Winnickim, który później wyszedł na trybunę i powiedział, że mu się to nie podoba, ale cała reszta Sejmu jednogłośnie przyjęła uchwałę upamiętniającą powstanie KOR. To jest taki dobry przykład pokazujący, że te dzisiejsze podziały, że historia jednak biegnie i te podziały często nie mają jakby odzwierciedlenia w historii, bo. W KOR byli i Antoni Macierewicz - chwała mu za to - i Adam Michnik, i Jacek Kuroń i byli tam razem.