Ryszard Kalisz z SLD zrezygnował wczoraj z prac w sejmowej komisji śledczej, badającej tzw. aferę Rywina. Jestem osłupiały. Tylko tyle mogę powiedzieć - mówił szef komisji Tomasz Nałęcz, który o rezygnacji Kalisza dowiedział się od dziennikarzy.

Skala jego obowiązków, przypomnę, że jest przewodniczącym komisji ustawodawczej, przewodniczy jeszcze dwóm innym komisjom, spowodowała, że nie jest w stanie udźwignąć tego ciężaru - tłumaczył decyzję Kalisza Jerzy Jaskiernia.

Kto zastąpi Ryszarda Kalisza, nie wiadomo. Jego decyzja w każdym razie zszokowała pozostałych członków komisji. Zjawisko destrukcji następuje. Powiedziałbym, że optymistyczne jest tylko to, że wyraźnie widać, że działalność komisji śledczej i odkrywanie prawdy, wzbudzają strach - komentuje decyzję Jan Maria Rokita z Platformy Obywatelskiej.

Czy w sobotę komisja będzie mogła normalnie pracować? Tomasz Nałęcz twierdzi, że w ciągu dwóch dni Sejm uzupełni braki w komisji. Chodzi także o to, kto zastąpi posła Piotra Smolanę, który także zrezygnował z pracy w komisji.

Natomiast Bohdan Kopczyński zostaje w komisji. Miejsce Kopczyńskiego, byłego posła Ligi Polskich Rodzin, wykluczonego z szeregów przez jego własny klub dwa tygodnie temu, miał zająć Roman Giertych.

W sejmowym głosowaniu w tej sprawie udziłu nie brał Sojusz Lewicy Demokratycznej. To spowodowało, że zabrakło bezwzględnej większości głosów, której wymaga ustawa o sejmowej komisji śledczej.

Po głosowaniu Kopczyński wstał i w geście triumfu wzniósł ręce ku górze, manifestując swoje zadowolenie z postawy niższej izby parlamentu. Lewa strona odpowiadała oklaskami.

Foto: Archiwum RMF

10:30