"Rodziny nie wnioskowały o otwieranie trumien, bo były w szoku, ale przede wszystkim w błąd wprowadziła je Ewa Kopacz, zapewniając publicznie, że wszystkie szczątki zostały przebadane z udziałem polskich lekarzy." Tak Jarosław Kaczyński komentuje słowa byłej minister zdrowia, że wszystkie trumny mogły być otwarte po przylocie z Rosji - gdyby tylko rodziny o to wystąpiły.

Jarosław Kaczyński zarzuca Ewie Kopacz przede wszystkim to, że z powodu jej zapewnień, iż w Moskwie zajmowano się ciałami jak należy, rodziny nie domagały się potem już w kraju otwierania trumien i potwierdzania tożsamości szczątków ofiar.

Zapytany zaś o słowa marszałek Sejmu Ewy Kopacz, że jechała do Moskwy nie po to, by prowadzić śledztwo, ale opiekować się bliskimi ofiar w dobrej wierze, Jarosław Kaczyński skomentował wprost: Mnie wiara pani marszałek, a ówczesnej pani minister, nie interesuje. Zawiodła na całej linii i oczekuję jej dymisji.

Prezes PiS - podobnie jak cała opozycja - jest też zdumiony tym, że po jutrzejszej informacji na temat przebiegu wydarzeń w Moskwie, jaką przedstawi minister sprawiedliwości, posłowie nie będą mogli zadawać pytań. Chyba, ze zgodzi się na to marszałek. Znów Ewa Kopacz.

Kopacz: Nie byłam przy identyfikacji Walentynowicz

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz oświadczyła dzisiaj, że nie była przy identyfikacji ciała Anny Walentynowicz. Poinformowała również, że jutro minister sprawiedliwości przedstawi w Sejmie informację dotyczącą działań rządu podjętych po katastrofie smoleńskiej. Wczoraj NPW poinformowała, że ciało legendarnej działaczki Solidarności zamieniono z ciałem innej ofiary katastrofy smoleńskiej.

W ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz, drugą - według naszych informacji - Teresa Walewska-Przyjałkowska.