"Ci, którzy mówią o dyktaturze w Polsce, bredzą - ale niestety część ludzi w to wierzy" - mówił w Grudziądzu lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Ogromną większość władzy w samorządach mają nasi polityczni przeciwnicy, ale twardo twierdzą, że w Polsce jest dyktatura" - dodał. "My nikomu, że tak powiem, do sypialni nie mamy zamiaru zaglądać, ale jednocześnie chcemy utrzymać zwykłą normalność i to jest nasze prawo" - podkreślił.

Ja jeżdżę po Polsce tylko po to, żeby możliwie największa ilość ludzi wiedziała, jak jest naprawdę, żeby ta wielka manipulacja, jaka ma miejsce w Polsce, została przez ludzi odrzucona. Jest wielu takich, którzy rzetelnie wierzą w to, że mamy w Polsce dyktaturę - powiedział Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Grudziądzu. Przypominał, że opozycja zapowiada wygranie kolejnych wyborów. W jakiej dyktaturze są wybory, które można wbrew niej wygrać? Czy ktoś w Rosji może wygrać wybory wbrew Putinowi, albo na Białorusi wbrew Łukaszence? Czy w tych krajach są potężne, silniejsze niż te, które wspierają rząd, media bardzo brutalnie opozycyjne? Czy w tych krajach sądy wyraźnie i jednoznacznie łamiąc zasady równości obywateli sprzyjają tamtej stronie? - pytał retorycznie.

Nie wierzcie w to, że Polska musi być nastawiona na to, by Donald Tusk robił wielką karierę. Krótko mówiąc: poprzyjcie i przekonujcie innych do poparcia w przyszłym roku PiS. to naprawdę najlepszy wybór dla Polski, to dobry rząd na trudne czasy - apelował Kaczyński do uczestników spotkania.  

"Nie twierdzę, że nasze działania nie wpłynęły na inflację"

Kaczyński odniósł się też do zarzutów, że to działania rządu wpłynęły na wysoki poziom inflacji. Nie twierdzę, że nasze działania nie wpłynęły na inflację, ale co najwyżej na pierwsze 3-4 proc. i to przez tarcze covidowe - stwierdził.

Podkreślił, że dzięki wprowadzeniu przez rząd tarcz osłonowych w związku ze skutkami pandemii Covid-19, uratowana została "ogromna liczba miejsc pracy". Za to jest cena, trzeba było rzucić na rynek dużo pieniędzy - łącznie 200 mld zł. Zawsze taki duży zastrzyk niespodziewanego pieniądza powoduje inflację - powiedział Kaczyński.

Według szefa PiS, rząd prowadzi politykę, która pomaga obywatelom poprzez obniżenie do zera VAT-u na podstawowe artykuły żywnościowe, poprzez wakacje kredytowe. To są elementy, które nie zwiększają inflację, przynajmniej intensywnie, a ludziom pomagają - ocenił.

"My się musimy obronić przed szaleństwem"

Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Grudziądza, podobnie jak w sobotę w Włocławku, mówił o sprawach seksualności. Prezes PiS zaczął swoją wypowiedź w tym temacie od hipotetycznej sytuacji, w której do pracy przychodzi mężczyzna i mówi: "ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia".

No i według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować, bo inaczej się uraża. A dlaczego ja jestem Zosia? No, bo może jutro będę z powrotem Władysławem, ale dzisiaj jestem Zosia - opowiadał prezes PiS.

Naprawdę nie może być tak, a tak już w niektórych państwach jest, że np. w zawodach sportowych, niech będzie, że to jest pchnięcie kulą, występują panie, młode kobiety, a obok nich np. może stanąć dwumetrowy facet, 140 kg wagi, raz przyjdzie, jest marny w tym swoim pchaniu kulą, ale mimo wszystko tą kobiecą kulą, prawie dwa razy lżejszą od męskiej, rzuci od razu rekord świata, bez najmniejszego kłopotu i już jest zwycięzcą i złotym medalistą. A przecież tak to w tej chwili zaczyna wyglądać - zauważył prezes PiS.

My się musimy obronić przed szaleństwem, musimy obronić rodzinę składającą się z kobiety i mężczyzny, i oczywiście - daj Boże - z dzieci, no i musimy się obronić przed dominacją pewnego typu kultury, która wynika z pewnego rodzaju, że tak powiem, odejść od normy. Nie dlatego, że chcemy z tego powodu kogokolwiek prześladować, nikogo nie prześladowaliśmy, to nie jest polską tradycją (..) ale to nie oznacza, że musimy się na wszystko zgadzać - powiedział Kaczyński.

"Nie chcemy zniszczonych miast, pomordowanych i zgwałconych"

Nie chcemy, żeby Polska podzieliła los Ukrainy, nawet gdybyśmy mieli się też tak dzielnie bronić. Nie chcemy zniszczonych miast, nie chcemy pomordowanych i zgwałconych. Nie chcemy tego wszystkiego - mówił w Grudziądzu Kaczyński. Według niego, "po to, żeby tego nie było, musimy mieć potężną armię". Inni bronią tylko tych, którzy sami się potrafią bronić - stwierdził lider PiS-u.

Kaczyński przypomniał, że rosyjskie plany zakładały bardzo szybkie zajęcie całej Ukrainy. Gdyby te plany zostały zrealizowane, gdyby Ukraina została zajęta, to dzisiaj byłby to jakiś problem dyplomatyczny. Mówiono by o tym, radzono, co by tu zrobić, ale tak naprawdę sprawa byłaby zamknięta. Jeżeli ona jest otwarta, jeżeli zmienia sytuację geopolityczną w Europie, jeżeli może prowadzić do dalszych, bardzo pozytywnych zmian, jeżeli wszystkie kraje Zachodu (...) uczyniły wszystko w tym kierunku, żeby Ukraina się obroniła - to naprawdę może nas czekać nowa, lepsza epoka - podkreślił.

Lider PiS zaznaczył, że "Ukraińcy bronią dzisiaj Europy, także nas". To, że czynimy wysiłek i podejmujemy pewne ryzyko, żeby im pomagać, to, że nasze społeczeństwo tak wspaniale się zachowało - przyjęło miliony emigrantów i to we własnych domach, w różnego rodzaju hotelach, że nie stworzyliśmy obozów dla uchodźców - to jest naprawdę wielka sprawa. To wielkie dni Polski, wielkie dni Polaków - ocenił.