Wciąż nie ma zarzutów dla osób, które 11 listopada, podczas Marszu Niepodległości w Warszawie, wznosiły rasistowskie okrzyki, miały transparenty z hasłami: "Europa biała albo bezludna", "Czysta Krew", "Europo, obudź się" oraz odpalały race.

Powód? Policja i prokuratura nadal gromadzą dane - usłyszał reporter RMF FM. Śledczy tłumaczą brak zarzutów olbrzymią liczbą informacji, którą podobno muszą przeanalizować.

Policjanci - jak usłyszeliśmy w stołecznej komendzie  - cały czas przesyłają do prokuratury kolejne fragmenty nagrań z policyjnych kamer i zapisów z monitoringu miejskiego.

Tymi danymi mają następnie zajmować się stołeczni prokuratorzy, żeby ocenić, czy doszło do złamania prawa.

Śledczy mają też analizować doniesienia mediów i informacje z mediów społecznościowych. To wszystko potrwa jeszcze co najmniej tydzień - usłyszał nasz reporter.

11 listopada w Dzień Niepodległości ulicami stolicy przeszła manifestacja pod hasłem "My chcemy Boga". Uczestnicy marszu mieli ze sobą polskie flagi, biało-czerwone opaski, na części z nich był kotwice Polski Walczącej i inne patriotyczne symbole. Widoczne były także flagi z emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem "Śmierć wrogom ojczyzny".

Manifestujący nieśli transparenty, na których przeczytać można było m.in. "My chcemy Boga", "Lwów i Wilno pamiętamy", "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów".

Skandowano hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm", "Precz z lewactwem", "Polska katolicka, nie laicka", "Cześć i chwała bohaterom, biało-czerwone barwy niezwyciężone". W trakcie marszu uczestnicy odpalali świece dymne, race i petardy.


(ug)