- Niewykluczone, że żaglowiec "Fryderyk Chopin" po naprawie masztów będzie kontynuował rejs - mówi reporterowi RMF FM ojciec gimnazjalisty, który jest na pokładzie statku. Dariusz Wojcieszak, ojciec 15-letniego Iwa nie ma kontaktu z synem, ale jest spokojny o jego los. Żaglowiec stracił maszty podczas sztormu u brzegów Anglii. Jest holowany w kierunku portu w Falmouth, a nie jak wcześniej planowano w Plymouth.

Rodzice gimnazjalistów płynących "Fryderykiem Chopinem" są w stałym kontakcie z kapitanem Krzysztofem Baranowskim, który jeszcze dziś ma polecieć do Anglii - mówi naszemu dziennikarzowi Dariusz Wojcieszak z podpoznańskiej Długiej Gośliny. Jeśli okaże się, że naprawa żaglowca nie będzie możliwa i uczestnicy rejsu będą musieli wrócić do Polski, wówczas rodzice nastolatków także wyjadą autokarem do Anglii.

Nie wiem, w jakiej kondycji jest syn i pozostali uczestnicy - przyznaje Wojcieszak - ale na pewno będzie dla nich dobra szkoła życia. To bardzo zdyscyplinowana grupa opowiada w rozmowie z Piotrem Świątkowskim. Tydzień przed wypłynięciem wraz z poznańskimi strażakami (Wojcieszak jest jednym z nich) byliśmy przeszkolić ich w udzielaniu pierwszej pomocy. Taki krótki kurs ewakuacji. Dawno nie współpracowałem z tak zdyscyplinowana grupą młodzieży - podkreśla.

Zrezygnowano z pomocy holownika

W tej chwili żaglowiec "Fryderyk Chopin" jest holowany. Statki zawiną do bliższego portu w Falmouth, a nie jak pierwotnie planowano bardziej oddalonego, Plymouth - poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Kapitan polskiej jednostki chciał bowiem skrócić czas trwania całej akcji - dodał. Powinni tam być jutro rano.

Zrezygnowano również z pomocy profesjonalnego holownika, który miał zastąpić kuter rybacki obecnie holujący uszkodzony żaglowiec. Oceniono, iż taka zmiana niepotrzebnie przedłuży akcję ratunkową.

Rzecznik MSZ zaznaczył, że wszyscy na pokładzie dobrze się czują i nie potrzebują opieki lekarskiej.

Jak mówił, kapitan "Fryderyka Chopina" dopiero po zacumowaniu w porcie zdecyduje, czy załoga będzie wracała natychmiast do kraju czy też poczeka na ewentualną naprawę żaglowca.

Zapewnił, że polskie służby konsularne - mimo zmiany portu - są przygotowane na ewentualne przyjęcia w hotelach wszystkich członków załogi oraz ewentualny transport autokarem do Polski. Na miejscu jest jeden nasz konsul, dzisiaj przyjedzie jeszcze trzech konsulów oraz dwóch polskich psychologów zorganizowanych przez ambasadę w Londynie. W takim składzie będą czekali na dzieci i wszystkich członków załogi - mówił rzecznik MSZ.

Żaglowiec w piątek rano przy sztormowej pogodzie (sile wiatru sięgającej 9 stopni w skali Beauforta) stracił oba maszty.