Na biurko szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza trafił policyjny raport ws. nocnych wydarzeń przed jednym z warszawskich klubów. O sprawie zrobiło się głośno, po tym jak poseł Przemysław Wipler ogłosił na Twitterze, że został pobity przez funkcjonariuszy. W środę na konferencji w Sejmie poseł opowiadał o tym jak był kopany przez policjantów po kroczu, nogach i plecach.

Raport dla ministra spraw wewnętrznych przygotowała Komenda Główna Policji. Dochodzenie w sprawie wydarzeń z udziałem posła prowadzi też prokuratura. Do akt włączono już monitoring z miejsca zdarzenia, poseł nie został jeszcze przesłuchany - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Wszczęte przez policję dochodzenie dotyczy "stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania czynności służbowej". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub do trzech lat więzienia.

Przemysław Wipler twierdzi, że został brutalnie pobity przez policję przed stołecznym klubem. Jak tłumaczył, świętował z przyjaciółmi, bo po raz piąty zostanie ojcem. Przyznał, że badanie alkomatem w szpitalu wykazało 1,4 promila alkoholu w jego krwi, co - według niego - wskazuje na wypicie jednej butelki wina. Zapowiedział, że złoży zawiadomienie o przestępstwie pobicia lub nadużycia władzy przez policję.

Według policji pijany mężczyzna w wulgarny i brutalny sposób przeszkodził funkcjonariuszom w interwencji przed klubem. Był agresywny, dlatego najpierw próbowano mu wytłumaczyć, że to nie jego sprawa a potem potraktowano gazem pieprzowym. Kiedy i to nie pomogło został zatrzymany z użyciem siły fizycznej. Według policji Przemysław Wipler nie mówił wtedy, że jest posłem. Funkcjonariusze podkreślają, że mają nagrania z monitoringu w pobliżu klubu oraz zeznania świadków, którzy mają potwierdzać wersję policjantów. Materiał ten jest traktowany jako materiał dowodowy na potrzeby ewentualnego procesu. To są długie nagrania. Nie chcemy pokazywać ich fragmentów, aby nikt nie zarzucił nam jakiejkolwiek próby manipulacji - powiedział Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.

Poseł świętował a potem wylądował w szpitalu

Przemysław Wipler podkreślał w środę na konferencji w Sejmie, że nie miał pewności, czy ma do czynienia z policjantami, czy z ochroniarzami z lokalu. Dlatego gdy zaczęto mnie bić, wołałem policję. Bo widziałem, że stoi tam samochód z napisem "Policja". Będę wnioskował o postawienie zarzutów przekroczenia uprawnień bądź po prostu napadu, pobicia - zapowiedział. Dopytywany, czy wcześniej nie zauważył policyjnych mundurów lub radiowozu, zapewnił, że nie. Od momentu, gdy zacząłem być bity, do momentu, gdy wylądowałem w szpitalu, to był dla mnie po prostu jakiś absolutny koszmar - tłumaczył. Mam nadzieję, że w tym miejscu jest wiele źródeł monitoringu. Monitoring miejski, monitoring klubu, kolejnego klubu. Mam nadzieję, że ta dokumentacja będzie dobrze zabezpieczona, i w oparciu o tą dokumentację, będzie można rozstrzygnąć sprawę - dodał.

Rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski powiedział w czwartek, że wersja wydarzeń przedstawiona przez Komendę Stołeczną Policji, nie budzi zastrzeżeń komendy głównej. W tej chwili możemy mówić o naruszeniu nietykalności cielesnej funkcjonariuszy oraz o utrudnianiu czynności przez nich wykonywanych - dodał. W naszym interesie jest całościowe wyjaśnienie tej sprawy i ukaranie tych, którzy dopuścili się łamania prawa - zaznaczył Sokołowski. Wszystkie materiały zgromadzone w tej sprawie przekazujemy do prokuratury. Potem zgodnie z prawem za pośrednictwem prokuratora generalnego występujemy do marszałek Sejmu o uchylenie immunitetu osobie, która popełniła przestępstwo - powiedział rzecznik KGP.

W Komendzie Stołecznej Policji prowadzone jest też postępowanie kontrolne pod nadzorem Biura Kontroli Komendy Głównej Policji. To standardowa procedura w tego typu sytuacjach - zaznacza Sokołowski.