Jutro przed prokuratorem stanie kobieta, która twierdzi, że to ona potrąciła śmiertelnie 17-letniego chłopaka. Do tragicznego wypadku doszło rano w Libertowie pod Krakowem. Kobiecie grozi nawet 12 lat więzienia.

Małopolska policja zatrzymała 51-letnią kobietę, która przyznała się do śmiertelnego potrącenia ucznia na przejściu dla pieszych w Libertowie pod Krakowem. Sprawczyni uciekła z miejsca wypadku, a po kilku godzinach sama zgłosiła się na policję.

Kierująca wskazała także miejsce, gdzie ukryła samochód. Volvo, którym spowodowała wypadek, porzuciła w Świątnikach Górnych, niedaleko Krakowa.

Nagrania z monitoringu potwierdziły, że samochód, którym jechała kobieta, był w tym czasie na Zakopiance.

Kobieta była dziś przesłuchiwana przez policję, ale nie była w stanie wytłumaczyć, dlaczego uciekła z miejsca wypadku, pozostawiając na jezdni umierającego chłopca.

Jutro trafi do prokuratury, a tam może usłyszeć aż trzy zarzuty: spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu.

Bulwersujące w tej sprawie jest także to, że według informacji reportera RMF FM, 51-letnia kobieta jest pielęgniarką, potrafiłaby więc udzielić pierwszej pomocy 17-latkowi. Grozi jej nawet 12 lat więzienia.