Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali drugiego mężczyznę, który może mieć związek z serią fałszywych alarmów bombowych w całym kraju. Wcześniej w związku ze sprawą zatrzymano mężczyznę w Chrzanowie. Według policji, ludzie, którzy rozesłali do szpitali, komend, sądów i prokuratur maile o podłożeniu ładunków wybuchowych, nie mają powiązań ze światem kryminalnym czy terrorystycznym.

Pierwsze zatrzymanie w związku z fałszywymi alarmami miało miejsce wczoraj po południu. Szef MSW poinformował o nim na konferencji prasowej. Uważamy, że jesteśmy na dobrym tropie. To pierwsze zatrzymanie będzie - jak sądzimy - początkiem - mówił zapowiadając dalsze zatrzymania.

Kolejne stało się już faktem. Drugi mężczyzna został zatrzymany minionej nocy.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Roman Osica, śledztwo w sprawie fałszywych alarmów i paraliżu instytucji państwowych będzie prowadzić prokuratura w Krakowie lub w Katowicach. Jeszcze dziś zatrzymani mężczyźni mają być przesłuchani przez śledczych.

Policja nie chce na razie ujawniać konkretnych motywów działania mężczyzn, zasłaniając się tym, że trwa ustalanie tożsamości innych osób, które mają być zatrzymane. Funkcjonariusze przyznają jedynie, że nie jest to grupa o jakichkolwiek powiązaniach ze światem kryminalno-terrorystycznym. W tej sprawie mamy do czynienia z gigantyczną nieodpowiedzialnością.

"Robimy to przeciwko człowiekowi, który pomaga w namierzaniu nas"

Już wczoraj reporterzy RMF FM ustalili, że pod wiadomością, która doprowadziła do ewakuacji szpitali, prokuratur, sądów i komend, podpisała się grupa "anon.pl".

25 czerwca o godz. 12 w waszej instytucji eksploduje ładunek wybuchowy - tak zaczynał się rozesłany do instytucji mail. Autorzy wiadomości pisali, że reprezentują grupę cyberprzestępców, która jest odpowiedzialna za wcześniejsze alarmy bombowe, hakowanie stron internetowych i internetowe oszustwa. To my odpowiadamy za oszustwa Polaków na miliony złotych - stwierdzili.

W treści listu pojawiło się też zdanie, które może wskazywać na motyw autorów wiadomości: Robimy to przeciwko człowiekowi, który pomaga w namierzaniu nas. Nadawcy maila wymienili nawet konkretne nazwisko, ale policja jak dotąd nie ujawniła, o kogo chodzi.

Ewakuowano setki ludzi w całym kraju

Maili o takiej treści rozesłano kilkadziesiąt, trafiły do 22 instytucji. Wiele z nich ewakuowano. W Katowicach ewakuowano w sumie 700 osób - około 500 ze szpitala przy ul. Rakowickiej i około 200 z budynku prokuratury okręgowej. Nie otwarto także największego na Śląsku centrum handlowego Silesia City Center. W Dąbrowie Górniczej ewakuowano pracowników i klientów dwóch wielkopowierzchniowych sklepów. W Krakowie około 300 osób opuściło budynek prokuratury okręgowej. Sygnały o ewakuacjach dostaliśmy także z Chrzanowa, Chorzowa, Jeleniej Góry, Szczecina i Koszalina.

Wiadomość o podłożeniu ładunków wybuchowych odebrano także w czterech szpitalach w Warszawie - Bródnowskim, Wolskim, im. Orłowskiego i przy ul. Barskiej. W żadnym z nich nie zdecydowano się na ewakuację.