Senat nie zgodził się na uchylenie immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Za głosowało 47 senatorów, a przeciw było 52. "Nigdy nie przyjąłem żadnej łapówki od pacjentów" - przekonywał Grodzki.

Senat nie zgodził się na uchylenie immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Za głosowało 47 senatorów, a przeciw było 52. "Nigdy nie przyjąłem żadnej łapówki od pacjentów" - przekonywał Grodzki.
Tomasz Grodzki /Piotr Nowak /PAP

Za uchyleniem marszałkowi Senatu immunitetu głosowało 46 senatorów PiS oraz Lidia Staroń z Koła Senatorów Niezależnych. Przeciw było: 41 senatorów KO, 4 senatorów PSL, 2 senatorów PPS, 2 senatorów z Koła Senatorów Niezależnych, senator Jacek Bury z Polski 2050, senator Stanisław Gawłowski (niezrzeszony) oraz Józef Zając z Porozumienia. Nikt nie wstrzymał się od głosu. W głosowaniu nie wziął udziału senator Jan Maria Jackowski (niezrzeszony).

Uchylenia immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu domagała się Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która w grudniu 2021 roku skierowała ponowny wniosek w tej sprawie. 

Według prokuratury, Grodzki pełniąc funkcję dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatora tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej, przyjął korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich. 

Prokurator regionalny w Szczecinie Artur Maludy poinformował senatorów we wtorek, że z zeznań 20 świadków wynika, że Grodzki "miał przyjąć kwotę nie mniejszą niż 24 tysiące 150 złotych w związku z leczeniem 13 pacjentów" i miało to nastąpić w okresie od 1996 r. do 2012 r. Według niego w większości przypadków pieniądze te były wręczane Grodzkiemu na terenie szpitala, a w dwóch przypadkach pieniądze zostały wręczone w prywatnym gabinecie lekarskim.

Grodzki: Nie można powiedzieć, że jestem idiotą

Wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, ale myślę, że nie można powiedzieć, że jestem idiotą i będąc dyrektorem i ordynatorem dopominałem się jakichkolwiek wpłat pieniędzy. Stanowczo podkreślam: nigdy nie przyjąłem żadnej łapówki od pacjentów - oświadczył w czasie posiedzenia Senatu marszałek Tomasz Grodzki. Podkreślił, że wniosek do prokuratury w jego sprawie złożył radny Prawa i Sprawiedliwości Karol Guzikiewicz, którego nigdy nie widział i który nigdy nie był jego pacjentem.

Rzucono cały aparat państwa, ponad 100 agentów CBA, przeszukania w 23 miejscach, przesłuchania ponad 180 świadków (...), pytania tendencyjne w CBA - wyliczał marszałek Senatu. Jak dodał, dostawał także groźby karalne.

Grodzki zapewnił, że w życiu zawodowym - nie tylko jako lekarz, ale także jako parlamentarzysta - kierował się fachowością i chęcią niesienia pomocy innym, odkładając emocje na bok. Poprosił senatorów o obiektywną i racjonalną decyzję przy głosowaniu nad uchyleniem mu immunitetu i powtórzył, że nigdy nie brał pieniędzy od pacjentów ani nie uzależniał przeprowadzenia operacji czy leczenia od wpłaty pieniędzy.

Reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość wicemarszałek Senatu Marek Pęk chciał wiedzieć, dlaczego senatorowie musieli czekać aż 422 dni na rozpatrzenie wniosku o uchylenie immunitetu marszałka Grodzkiego. Pan się stawiał jako sędzia we własnej sprawie. Pan ten wniosek mroził bez żadnego uzasadnienia przez ponad rok - mówił. Grodzki wyjaśnił, że pierwszy wniosek o uchylenie mu immunitetu był podpisany przez nieuprawnioną osobę i po krótkim przeglądzie formalnym został odesłany przez wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Wniosek został poprawiony, jednak zawarto w nim - jak powiedział Grodzki - "niemal wiwisekcję jego życia", co , jak uznał, wykraczało poza naturę wniosku. Ponowny, wniosek wpłynął w grudniu 2021 r.

Pęk pytał marszałka, czy nie uważa, że najlepiej byłoby, gdy dobrowolnie zrzekł się immunitetu dla wypracowania pewnego standardu. Immunitet wymyślono po to, aby chronić polityków przed nadużyciem władzy, a w szczególności przed celowym nękaniem ich przez organa ścigania - zauważył Grodzki.

Pęk: Przegrała elementarna uczciwość

Po głosowaniu wicemarszałek Senatu Marek Pęk mówił dziennikarzom, że debata nad wnioskiem o uchylenie immunitetu "to była debata o Zbigniewie Ziobrze, o jakiejś fantastycznej wizji wymiaru sprawiedliwości, który miałby zmiażdżyć biednego, uciemiężonego marszałka Grodzkiego". Jak ognia unikano szczegółów merytorycznych wniosku prokuratury i jego uzasadnienia - zaznaczył.

Zmierzało to wszystko do tego jak się skończyło - większość senacka zgodnie z doktryną Neumana obroniła marszałka Grodzkiego. Było dla nas jasne, że będą go bronić jak niepodległości - powiedział Pęk. Przegrała elementarna uczciwość w polityce, równość wszystkich wobec prawa, ale również pewnego rodzaju odwaga, honorowość - dodał.

Marszałek Grodzki miał szanse, aby tę sprawę zakończyć w taki sposób, aby zrzec się tego immunitetu i pokazać, że jest czysty, że nie boi się niezawisłego sądu. Obronił się w taki sposób, że sprawa będzie się za nim ciągnęła i odium braku odwagi na nim pozostanie - podsumował wicemarszałek Senatu.

Tomasz Grodzki był przez dziennikarzy pytany po głosowaniu, czy jest zadowolony z jego wyniku. Nie używam tu słowa zadowolony. Traktuję to jako poświęcenie się w służbie społeczeństwu, bo dla nikogo nie jest miłe oczernianie czy oskarżanie bez dowodów i nieustanny atak z wykorzystaniem gróźb karalnych w stosunku do mnie - powiedział.

Chciałbym powiedzieć wyborcom, obywatelom, społeczeństwu, że jedyną drogą do zdobycia większości senackiej jest wygranie w powszechnych, wolnych, demokratycznych, nieoszukanych wyborach. To jest jedyna droga odzyskania przez PiS większości w Senacie, wszystkie inne będziemy zwalczać w zarodku i nie pozwolimy na niedemokratyczne sposoby przejęcia większości - oświadczył Grodzki.