10 miesięcy spokojnego liczenia zysków z nielegalnego hazardu, przynoszącego rocznie ok. 2 mld zł – taki prezent dało państwo szarej strefie. Ustawa, która miała uderzyć w firmy bez koncesji, pomoże im ogrywać celników w sądach - pisze "Puls Biznesu".

10 miesięcy spokojnego liczenia zysków z nielegalnego hazardu, przynoszącego rocznie ok. 2 mld zł – taki prezent dało państwo szarej strefie. Ustawa, która miała uderzyć w firmy bez koncesji, pomoże im ogrywać celników w sądach - pisze "Puls Biznesu".
Jednoręcy bandyci trafili jackpota /Artyom Geodakyan /PAP/EPA

Chodzi o nowelizację ustawy hazardowej, która weszła w życie 3 września br. Zawiera ona przepis przejściowy, który m.in. operatorom automatów daje czas do 1 lipca 2016 r. na dostosowanie się do noweli. Wg właścicieli legalnych kasyn firmy z szarej strefy zyskały tym samym nowy pretekst do "legalizowania" swojej działalności. Taka interpretacja jest błędna, przepis dotyczy tylko prowadzących legalną działalność - zapewnia rzecznik resortu finansów Wiesława Dróżdż.

Ale o tym, że odmienne rozumienie tej regulacji nie jest pozbawione podstaw świadczą świeże decyzje wymiaru sprawiedliwości - podkreśla gazeta. Wałbrzyski sąd zwrócił zajęty przez celników automat, w uzasadnieniu pisząc m.in., że od 3 września podmioty prowadzące działalność w zakresie gier na automatach mogą ją prowadzić, o ile uzyskają koncesję na prowadzenie kasyna, ale ustawodawca zakreślił im czas do 1 lipca 2016 r.

Śledczy z Cieszyna odmówili zatwierdzenia zatrzymania automatu przez celników, uzasadniając to prawie identycznie, jak sąd w Wałbrzychu.