Czterech prezydentów krajów nadbałtyckich na szczyt energetyczny do Kijowa wybiera się jedną maszyną. Z taką inicjatywą wyszedł Lech Kaczyński, który chce podrzucić do Kijowa prezydentów Litwy, Łotwy i Estonii. Czterej prezydenci polecą naszym wysłużonym Tupolewem.

Można mieć wątpliwości co do tego, czy takie przedsięwzięcie jest bezpieczne. Głowy czterech państw w jednym samolocie, to niecodzienna sytuacja.

Mariusz Handzlik z Kancelarii Prezydenta zapewnia, że bałtyccy prezydenci się nie boją. Tutaj nie ma żadnych obaw, także jeżeli chodzi o zagrożenia terrorystyczne. Decyzja prezydentów o tym, żeby polecieć razem, jest przeanalizowana przez ekspertów od spraw bezpieczeństwa i wszyscy prezydenci mają pełne zaufanie, że podróż zakończy się powodzeniem, że będzie bezpieczna.

Chodzi o demonstrację jedności państw w polityce energetycznej. Pozostaje mieć nadzieję, że nie skończy się demonstracją wstydu w razie awarii. Urzędnicy są dobrej myśli, Tupolew nie psuł się bowiem od kilku tygodni.