Czterech mężczyzn ze Sompolna w Wielkopolsce zatrzymało pijanego kierowcę. Przez jakiś czas jechali za nim i nagrywali jego drogowe "występy". W pewnym momencie auto nietrzeźwego mężczyzny wpadło w poślizg i zatrzymało się w rowie.

Koledzy w wieku od 18 do 25 lat jechali ze Sompolna do Wierzbinka w Wielkopolsce. Zwrócili uwagę na kierowcę jadącego przed nimi volkswagena. Początkowo myśleli, że może upadł mu telefon komórkowy i próbuje go podnieść. Jednak jak się potem okazało, mężczyzna był pijany.

Jechał całą szerokością jezdni, do tego stopnia, że jadące z naprzeciwka samochody zjeżdżały na pobocze, żeby go przepuścić. Nie zjechała tylko duża ciężarówka, ale jakimś cudem nie doszło do zderzenia. 


Pasażer siedzący obok kierowcy w samochodzie, który śledził pijany rajd zaczął wszystko nagrywać telefonem komórkowym. Kiedy kierowca volkswagena dojeżdżał do Wierzbinka, zjechał na pobocze, stracił panowanie nad autem, wpadł w poślizg i wjechał do rowu, przy okazji zahaczając o uliczną latarnię. Kiedy volkswagen zatrzymał się w rowie, mężczyźni podbiegli do niego, żeby uniemożliwić pijakowi jazdę. Jak podkreślają, po drugiej stronie ulicy, tuż za ogrodzeniem, bawiły się dzieci.

Mężczyźni wezwali policję a w międzyczasie kierowca volkswagena próbował się z nimi "dogadać", aby go wypuścili. 

Kierujący volkswagenem w organizmie miał prawie 2,5 promila alkoholu. Kolejne badanie przeprowadzone po ponad godzinie wykazało niemal 2,8 promila. Grożą mu dwa lata więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.

(ug)