Anna Jarucka oświadczyła przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że nie przyznaje się do żadnego ze stawianych jej zarzutów. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Była asystentka szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza jest oskarżona m.in. o posłużenie się fałszywym dokumentem, który miał ją uprawniać do zmiany jego oświadczenia majątkowego. W efekcie tej afery Cimoszewicz wycofał się z kandydowania w wyborach prezydenckich dwa lata temu.

Przed wejściem do sądu Jarucka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Na rozprawę przybył również Włodzimierz Cimoszewicz, który w procesie jako pokrzywdzony, będzie oskarżycielem posiłkowym. W moim przekonaniu ta osoba, bez względu na ogromne negatywne społeczne skutki popełnionego przestępstwa nie powinna trafić do więzienia. Powinna jednak usłyszeć publicznie w imieniu Rzeczpospolitej, że jest przestępcą - mówi Cimoszewicz.