Podejrzany o korupcję Janusz W. nie trafi do aresztu - zdecydował wrocławski sąd. Były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski ma jedynie wpłacić 150 tys. zł poręczenia majątkowego, nie wolno mu też opuszczać kraju. Za kratki nie trafi również były obserwator PZPN z Poznania Krzysztof P.

Sąd, w uzasadnieniu swojej decyzji, stwierdził, że zebrany i przedstawiony mu materiał dowodowy wskazuje z dużym prawdopodobieństwem na fakt popełnienia przestępstwa, jednak nie ma w tym przypadku obawy mataczenia, która uzasadniałaby tymczasowy areszt. Fakt, że podejrzany zna wiele osób ze środowiska piłkarskiego, to zbyt mało, żeby uznać, że obawa matactwa istnieje - tłumaczył sędzia Bogusław Tocicki:

Janusz W. sam zaproponował zabezpieczenie w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 150 tysięcy złotych. Na wpłacenie kaucji ma siedem dni.

Janusz W. ma 11 zarzutów o charakterze korupcyjnym. Dotyczą ośmiu meczów, które odbyły się wiosną 2004. W., będący wtedy trenerem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, miał wręczyć ponad 500 tysięcy złotych łapówek. Szkoleniowiec nie przyznaje się do winy, ale potwierdził materiał dowodowy zgromadzony przez prokuraturę. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Z kolei Krzysztof P. ma postawionych 10 zarzutów o charakterze korupcyjnym. Jest podejrzany o to, że przyjął ok. 130 tys. zł łapówek, a dał 30 tys. zł. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Macieja Stopczyka:

Do tej pory wrocławska prokuratura zatrzymała ok. 160 działaczy sportowych, piłkarzy i obserwatorów PZPN w związku z toczącym się od 2005 r. śledztwem dotyczącym korupcji w polskiej piłce nożnej.