Tomasz Skory: Jak z pańskiej obecności wynika, demonstracja dobiegła końca. Uzna pan ją za sukces, demonstrację udaną?

Janusz Śniadek: Oceniam ją jako jeden z ważnych etapów na tej drodze w walce o ten kodeks pracy, ale przede wszystkim w walce z bezrobociem.

Tomasz Skory: W wypadku manifestacji zapowiadanych na wielotysięczne, zawsze istnieje zawsze taka różnica zdań – ile ich tak naprawdę było. Ilu was było według was?

Janusz Śniadek: Według naszych służb szacujących mowa jest nawet o liczbie zbliżonej do 70 tysięcy. Mogę powiedzieć, jako osoba odpowiedzialna organizacyjnie za pewne sprawy, że według bez mała list obecności, pod kątem ubezpieczeń to było konieczne, było nas na pewno około 29-30 tysięcy, którzy zjechali tutaj autokarami zarejestrowanymi przez nas. Natomiast bliżej nie policzona liczba osób docierała pociągami i innymi środkami lokomocji i nie rejestrowanymi autokarami.

Tomasz Skory: Przed samą manifestacją kilkakrotnie ostrzegano przed prowokacjami, z czyjej strony?

Janusz Śniadek: W dzisiejszej rzeczywistości polskiej są ludzie, którzy gotowi są zaistnieć do różnych akcji, skandali. Również każda tego typu prowokacja będzie odwracała uwagę. Zamiast mówić o meritum, o sprawie kodeksu, każda awantura będzie odwracała uwagę od tego.

Tomasz Skory: Pan był w Sejmie, kiedy został poszkodowany jeden z posłów Samoobrony – Waldemar Borczyk, mówiący, że „ktoś mu dmuchnął z główki”? To malowniczy cytat, jak to wyglądało?

Janusz Śniadek: Ja widziałem tą scenę, sytuacja była zupełnie ubolewania godna. Swoją drogą, nie wiem co robiła w tym momencie straż marszałkowska, czy ludzie z ochrony odpowiedzialni za tą sytuację. Ja nie będę jej w tej chwili komentował, bo jak mówię, są ludzie, którzy gotowi są robić rzeczy brzydkie.

Tomasz Skory: Ale ktoś zaczął, ktoś uderzył pierwszy.

Janusz Śniadek: Jest wielu świadków, będzie to być może rozstrzygane w sądzie.

Tomasz Skory: Poseł ma rozkwaszony i zakrwawiony nos.

Janusz Śniadek: Ale odmawiam w tej chwili komentarza. Porozmawiajmy o sprawie fundamentalnej dla milionów ludzi w Polsce, czyli o prawie pracy, o kodeksie.

Tomasz Skory: Chcecie blokować zmiany w kodeksie pracy, tymczasem rząd, który te zmiany proponuje mówi, że to posunie gospodarkę na przód, pozwoli jej się rozwijać, ograniczy bezrobocie – to jest potężna różnica zdań.

Janusz Śniadek: Myślę, że na tym polega spór, który się toczy i mam takie uczucie z nieoficjalnych naszych rozmów z pracodawcami, że ta świadomość dociera również do tej strony dialogu społecznego, że tak naprawdę to wszyscy jesteśmy troszeczkę „wpuszczani w maliny” – przepraszam za wyrażenie – ponieważ rozpętywana jest wielka debata realizowane są pewne zamierzenia robiące mnóstwo zamieszania, natomiast w najmniejszym stopniu nie przyczyniające się do zmniejszenia bezrobocia. Główne postulaty pracodawców dotyczące niezbędnych działań nie są realizowane. Myślę, że na tym polega pewien dramat i strata czasu.

Tomasz Skory: Ale pracodawcy dogadują się jakoś z innymi związkami i solidarność protestuje jako troszkę osamotniona organizacja.

Janusz Śniadek: Uczestniczymy w tych uzgodnieniach i są one dla nas pełnym dowodem na to, że dialog jest możliwy. Tym bardziej nie zrozumiałe jest dla nas podejście rządu, który przyjął tą formę konfrontacyjną i uniemożliwia kontynuowanie tego dialogu na forum instytucji powołanej do tego, to jest komisji trójstronnej.

Tomasz Skory: Ale marszałek Borowski, któremu dzisiaj Marian Krzaklewski wręczył petycję, zapraszał dzisiaj do pracy w komisji sejmowej, która zajmuje się zmianami w kodeksie. Może nie warto kodeksu wycofywać, może wystarczy go tylko nieco przystosować do waszych oczekiwań.

Janusz Śniadek: Domagamy się tego, by nie budować konfliktu społecznego. Przecież to nie chodzi o to, że my teraz na ulicach będziemy domagać się swego, że być może za chwilę w sposób sprzeczny z intencjami dogadujących się stron, będzie wprowadzone w kodeksie jakieś rozwiązanie, ale to będzie przecież podlegało za chwilę bezlitosnej weryfikacji. Ten problem wybuchnie wówczas, kiedy dla ludzi, niezwykle dotkliwe zmiany będą wprowadzone. Natomiast bezrobocie okaże się, że nie maleje, a w dalszym ciągu rośnie. Sądzę, że to będzie ten moment za rok, kiedy ten konflikt osiągnie punkt kulminacyjny.

Tomasz Skory: A dlaczego solidarność nie przystąpi do tych rozmów w komisji sejmowej.

Janusz Śniadek: Solidarność nie odmawia - Solidarność będzie, jest obecna. Wręcz zwracaliśmy się o umożliwienie nam jak najszerszej obecności, pewne nawet kwestie organizacyjne w tej krótkiej chwili w Sejmie były omawiane. Natomiast ja myślę, że brakuje nam rzetelnego dialogu również publicznego. Myślę, że w ostatnich czasach związki utraciły monopol na demagogię. To co słyszymy czasem w mediach przechodzi ludzkie pojęcie.

Tomasz Skory: Ale słowa Leszka Millera - który dzisiaj jest za granicą - mówi, ci którzy dzisiaj demonstrują, demonstrują dzisiaj przeciwko skutkom własnej polityki. Solidarność miała przecież w pewnym momencie decydowała, rządziła, teraz demonstruje przeciwko skutkom własnych działań. To jest demagogia?

Janusz Śniadek: Myślę, że można formułować sprawę w ten sposób, ale przede wszystkim demonstrujemy przeciwko działaniom ekipy, która zapewniała, że ma na to wszystko receptę. Okazuje się, że ta recepta polega na działaniach znacznie bardziej dotkliwych dla pracowników i absolutnie nieskutecznych.