Bogdan Rymanowski: Jak polski rząd powinien zareagować w sprawie wydalonego z Rosji biskupa Mazura?

Janusz Piechociński: To jest zmiana standardów międzynarodowych. Ja jestem w ogóle zdziwiony, że coś takiego jest możliwe. Patrzmy na to w kategoriach ludzkich i obywatelskich. Człowiek dostaje wizę po czym w porcie lotniczym mówią: Panu dziękujemy. Smutne to jest więc w tym obszarze spraw ludzkich potrzebne jest stanowcze, zdecydowane stanowisko władz polskich.

Bogdan Rymanowski: W sobotę premier Miller zapewniał, że będzie reakcja. Mamy poniedziałek, dwa dni minęły i na razie nic, a przecież chyba niezależnie od tego czy to biskup Mazur czy to obywatel Kowalski powinna Polska zareagować na to wszystko, ponieważ rzecz dotyczy naszego obywatela. Dlaczego rząd nie podjął żądnych mocnych kroków, jak pan myśli?

Janusz Piechociński: Zapowiada, że podejmie, tylko na razie zbiera dla stanowczej riposty odpowiednie informacje. Tak przynajmniej można by było się sugerować tym co mówią sam premier i jego ministrowie.

Bogdan Rymanowski: A może weekend był, sobota, niedziela i nikt w MSZ-cie nie pracuje?

Janusz Piechociński: To nie są łatwe sprawy, to trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć, dlatego że tak jak mówiłem standard takich zachowań międzynarodowych został przekroczony. Zupełnie inaczej by rzecz się miała, gdyby z jakichś nieznanych powodów odmawiano przyznania wizy a tu wszystko było w porządku. Łatwo się domyśleć, ze chodzi o pewną głębię stosunków państwo rosyjskie-Kościół Katolicki.

Bogdan Rymanowski: Sądzi pan, że prezydent Putin o tym wiedział?

Janusz Piechociński: Myślę, że to jest za duży kraj, żeby o wszystkim musiał wiedzieć prezydent, ale mamy do czynienia z pewnymi nastrojami w Rosji, bo to nie jest pierwszy tego typu sygnał.

Bogdan Rymanowski: Gdyby pan był na miejscu ministra Cimoszewicza, na miejscu Leszka Millera to wystosowałby pan jakąś ostrą notę?

Janusz Piechociński: Myślę, że tak.

Bogdan Rymanowski: Czy PSL sprzeciwi się ustawie o radiofonii?

Janusz Piechociński: Tutaj mamy do czynienie ze zjawiskiem zdumiewającym, dlatego że po pierwsze ubolewać trzeba nad poziomem i jakością debaty w tej sprawie. Pod drugie sami twórcy, inicjatorzy tego projektu ustawy już dzisiaj - choćby pani Danuta Waniek – twierdzą, że pośpieszyliśmy się tu, bo to niepotrzebne. Nie wykorzystano tego co jest potrzebne a więc poważnej dyskusji z zainteresowanymi środowiskami. Klub parlamentarny PSL w piątek spotkał się i z reprezentacją mediów niepublicznych i z mediami publicznymi i chcę powiedzieć, ze to nie jest tak, że sprawy nie ma. Rzecz jest bardzo istotna, dotyka dużych pieniędzy. Polski rynek medialny, reklamowy to jest dobrze ponad miliard złotych, z czego połowę absorbuje w tej chwili telewizja publiczna. To wcale nie znaczy, że parlamentarzyści – szczególnie koalicji rządowej – mają być traktowani jako wojownicy jednego medium. Ja wprost powiedziałem prezesowi Polskiego Radia, prezesowi Polskiej Telewizji, że ja nie jestem posłem telewizji publicznej, ani też nie jestem posłem mediów prywatnych. Ja jestem posłem Rzeczypospolitej i muszę uwzględnić obie racje.

Bogdan Rymanowski: Wobec tego jakim wiceministrem kultury jest Aleksandra Jakubowska?

Janusz Piechociński: Nie wystawiałbym tych ocen, bo będziemy tylko dolewać...

Bogdan Rymanowski: Ale pani minister mówi, że media niezależne, media prywatne kłamią, dezinformują. Pana zdaniem to media prywatne kłamią, dezinformują, wprowadzają ludzi w błąd?

Janusz Piechociński: Mieliśmy już w Polsce kilka debat i ja zacząłem wczorajsze wystąpienie na tych spotkaniach od tego, żebyśmy nie popełniali błędu i nie rozgrzewali nastrojów tak jak by chodziło o ustawę antyaborcyjną, kolejną jej zmianę. A ta dynamika a także słownictwo, które się używa przypomina tamte czasy, kiedy próbowaliśmy tamtą trudniejszą etycznie także sferę prawnie porządkować.

Bogdan Rymanowski: Minister Jakubowska powinna wycofać się z pewnych słów?

Janusz Piechociński: Na pewno tak. Tak samo jak nie pod wszystkimi padającymi z drugiej strony ocenami bym się podpisał.

Bogdan Rymanowski: Jak pan myśli, dlaczego SLD – bo można powiedzieć tutaj o poparciu na pewno części rządowej SLD, na pewno części parlamentarzystów –tak mocno forsuje, tak szybko ten projekt?

Janusz Piechociński: Tutaj dodaje się niepotrzebnie tych wątków politycznych i ta debata przerodziła się w debatę o stanie telewizji publicznej i mediów publicznych a jest tylko jeden z wątków. Mamy do wyboru następującą sytuację. Pamiętajmy, że coś wydarzy się za dwa, cztery lata, tzn. Polska może znaleźć się w nowych zupełnie warunkach, w których te dotychczasowe mechanizmy nie będą skutecznie chronić polskiego rynku medialnego a więc stoimy dzisiaj przed takim wyzwaniem. Czy wzmocnimy ten rynek na tyle, ze obroni się przed napływającą nową konkurencją, czy też wzmocnimy tylko część jego segmentu – telewizję i media publiczne, z góry zakładając, że te drugie 50 procent zostanie pożarte przed dużo silniejszą konkurencję unijną.

Bogdan Rymanowski: Pana zadaniem trzeba wszystkich wzmocnić?

Janusz Piechociński: Trzeba wszystkich wzmocnić i dać szansę. Nie zapominać, że te media prywatne, które w Polsce już się zakorzeniły też zatrudniają ludzi, też mają dorobek i też płacą podatki.

Bogdan Rymanowski: Czy to znaczy, że PSL będzie głosować przeciwko tym kontrowersyjnym przepisom, przeciwko przepisom o zakazie koncentracji mediów, albo też dającym większe uprawnienia Radzie Radiofonii?

Janusz Piechociński: My staraliśmy się znaleźć to co łączy, i tych, którzy krytykują bardzo ten projekt i tych, którzy go inicjują. Sądzimy, że w pierwszej kolejności należy przegłosować to co łączy, dyskutować gdzie są różnice, ale nie takie gdzie nie da się wypracować kompromisu, a to czego nie obejmie kompromis przełożyć do następnej nowelizacji.

Bogdan Rymanowski: Czy sukces Le Pena we Francji dobrze rokuje Lepperowi w Polsce?

Janusz Piechociński: To jest zupełnie inny styl robienia polityki. Na emeryturę swoją polityczną pan Le Pen uzyskał nadzwyczajny wynik, który jest pokłosiem określonej sytuacji. Myślę, że szczególnie na Zachodzie Europy wszyscy nie doceniają tego co wydarzyło się w postrzeganiu społecznym po 11 września. Kwestie bezpieczeństwa, poczucia zagrożenia, kwestie emigrantów stały się sprawą fundamentalną w każdej kampanii. Jeszcze na jedno chcę zwrócić uwagę. Gdzieś od 20 lat lewica i prawica zachodnioeuropejska zaczyna coraz bardziej siebie przypominać. Ta „bleryzacja” partii pracy czy „szrederyzacja” SPD powoduje, że tak jak we Francji ludzie nie czują alternatywy stąd ponoć co szósty Francuz nie bardzo wiedział na kogo ma głosować i przy mobilizacji skrajnej grupy wyborców mamy taki wynik jaki mamy.

foto Marcin Wójcicki RMF

09:15