Izraelskie samoloty zaatakowały kwatery policji palestyńskiej w Gazie oraz budynki dowództwa Force 17 - gwardii lidera Palestyńczyków Jasera Arafata – w Betlejem. Równocześnie izraelskie czołgi wkroczyły do Tulkarem na północy Autonomii, a marynarka ostrzelała siedzibę palestyńskiej policji w Gazie. W Tulkarem zginął Palestyńczyk, trzech zostało rannych.

Do ataków doszło kilka godzin po tym, jak USA ostro skrytykowały ostatnią izraelską ofensywę. W rozmowie z premierem Arielem Szaronem amerykański sekretarz stanu Collin Powell podkreślał, że "wypowiedzenie wojny Palestyńczykom, to krok prowadzący do nikąd".

Tylko w środę podczas działań armii izraelskiej na obszarach palestyńskich zginęło co najmniej 16 osób. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan uznał, że sytuacja na Bliskim Wschodzie "całkowicie wymknęła się spod kontroli". Jego zdaniem, przywódcy obu stron konfliktu izraelsko-palestyńskiego muszą zadać sobie pytanie, dokąd prowadzi obecna eskalacja przemocy. Według Annana, konflikt można rozwiązać tylko drogą pokojową.

W Izraelu praktycznie bez przerwy dochodzi do starć. Obie strony kierują się zasadą cios za cios. Czy ktoś jest w stanie zapanować nad tym, co się dzieje? Czy poczynaniami palestyńskich zamachowców ktoś kieruje - czy też są to ich spontaniczne akcje - nasz reporter zapytał o to specjalistę od spraw Bliskiego Wschodu, doktora Wacława Turka z Uniwersytetu Jagiellońskiego:

rys. RMF

08:00