Jedna osoba zginęła, a 20 zostało rannych w wybuchu do jakiego doszło w niedzielę rano w Tel Avivie. Jeden z rannych jest w ciężkim stanie. Nikt oficjalnie nie przyznał się do zamachu. Ładunek eksplodował też w Afganistanie. Śmierć poniosło 5 osób, a rannych zostało co najmniej 10.

Jedna osoba nie żyje, a 20 zostało rannych w silnej eksplozji do jakiej doszło w Tel Avivie. Jeden z rannych jest w ciężkim stanie. Ładunek eksplodował na przystanku autobusowym, kiedy podjechał do niego autobus pełen podróżnych.

Bomba znajdowała się w pobliżu przystanku autobusowego, nie wiemy jednak jeszcze, kto ją tam umieścił - mówi szef izraelskiej policji. Nikt oficjalnie nie przyznał się do porannego zamachu. Anonimowy rozmówca, który zadzwonił do agencji AFP twierdził, że za atak odpowiadają Brygady Męczenników Al-Aksa - zbrojnej organizacji związanej z ruchem Al-Fatah przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata.

Miała to być odpowiedź na zbrodnie Izraela w Nablusie i w Strefie Gazy. Tę eksplozję można nazwać bombą wymierzoną w mur. Ale paradoksalnie - to może być argument nie „przeciw”, ale „za” tą „zaporą bezpieczeństwa” - jak nazywa to Izrael.

Wybuch w Tel Avivie nastąpił zaledwie dwa dni po wyroku Międzynarodowego Trybunału w Hadze, który za nielegalny uznał izraelski mur na Zachodnim Brzegu Jordanu. Dzisiejszy zbrodniczy akt ma w tle orzeczenie haskiego Trybunału - od razu skomentował premier Izraela.

Ten terrorystyczny akt to konsekwencja niesprawiedliwego orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Gdyby, ci którzy wydali taką decyzję musieli sami walczyć z takim terroryzmem na taką skalę, ich decyzja prawdopodobnie mogłaby być inna - uważa Szaron. Izrael całkowicie odrzuca orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości - podkreślił stanowczo.

Dzisiejszy atak był pierwszym zamachem bombowym przeprowadzonym przez Palestyńczyków na terytorium Izraela od marca.

Do silnej eksplozji doszło też w Afganistanie, w mieście Herat na zachodzie kraju. Ładunek zabił 5 osób i ranił co najmniej 10. Wśród zabitych jest młody chłopak. Jak pisze agencja AP - powołując się na szefa lokalnych służb specjalnych - do wybuchu doszło na głównej ulicy Heratu, w pobliżu wejścia do budynku komisariatu policji. Ofiary to cywile, bo policjanci urzędują na piętrze, a na dole mieściły się sklepy. Bomba miała być ukryta w stosie śmieci.

Na razie nie wiadomo kto i dlaczego dokonał tego zamachu. To wrogowie Afganistanu - twierdzi przedstawiciel Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zgodnie z ONZ-towskim programem w Heracie zaczęto rozbrajać afgańskich bojówkarzy.