Armia izraelska weszła w nocy do miejscowości Szuwejka pod Tulkaremem na Zachodnim Brzegu Jordanu i zrównała z ziemią dom Palestyńczyka, który dokonał w niedzielę zamachu w kibucu Metzer na północy Izraela. W ataku na kibuc zginęło pięć osób, w tym dwoje małych dzieci.

Zamachem kierować miał Mohammad Nadżih, działacz arafatowskiej organizacji al-Fatah i zbrojnych Brygad Męczenników al-Aksy, które przyznały się do ataku. Izraelskie służby bezpieczeństwa zapowiadały wcześniej, że armia wkroczy do Tulkarem i Nablusu, gdyż podejrzewa się, że ich mieszkańcy mieli związek z atakiem na izraelski kibuc w niedzielę wieczorem.

Do ataku na kibuc Metzer, założony w 1953 roku przez imigrantów z Argentyny, doszło na kilka godzin przed przyjazdem do Izraela amerykańskiego wysłannika Davida Satterfielda i rozmowami na temat "mapy drogowej" procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.

Atak na kibuc nastąpił też po wykrytej przez policję izraelską, tego samego dnia, w tej samej okolicy, próbie zamachu bombowego. Dwóch Palestyńczyków zdetonowało bombę, ale tylko oni sami zginęli w wybuchu.

foto Archiwum RMF

07:15