"Platformy nie stać na to, aby żegnać się z konserwatystami" - mówi w RMF FM Ireneusz Raś. Jeden z posłów PO, który nie głosował nad obywatelskimi projektami ustaw o zmianie prawa aborcyjnego, za co może zostać ukarany przez władze partii, w rozmowie z Patrykiem Michalskim stwierdził, że "konserwatyści zawsze w Platformie odgrywali ważną rolę, stabilizowali partię, dobrze dla niej pracowali. Nie widzę powodu, żeby w tej sytuacji, konsekwencje miały mieć miejsce”. Jak zaznaczył, po głosowaniach było zbyt dużo emocji. "Kilkoro koleżanek i kolegów, którzy ostatnio wypowiadali się na temat tej sytuacji, wykraczało poza granicę dobrego tonu, który zawsze w Platformie był" – ocenił Raś.

"Platformy nie stać na to, aby żegnać się z konserwatystami" - mówi w RMF FM Ireneusz Raś. Jeden z posłów PO, który nie głosował nad obywatelskimi projektami ustaw o zmianie prawa aborcyjnego, za co może zostać ukarany przez władze partii, w rozmowie z Patrykiem Michalskim stwierdził, że "konserwatyści zawsze w Platformie odgrywali ważną rolę, stabilizowali partię, dobrze dla niej pracowali. Nie widzę powodu, żeby w tej sytuacji, konsekwencje miały mieć miejsce”. Jak zaznaczył, po głosowaniach było zbyt dużo emocji. "Kilkoro koleżanek i kolegów, którzy ostatnio wypowiadali się na temat tej sytuacji, wykraczało poza granicę dobrego tonu, który zawsze w Platformie był" – ocenił Raś.
Ireneusz Raś /PAP

Patryk Michalski: Utrata stanowiska przewodniczącego w sejmowej komisji ds. kultury fizycznej, sportu i turystyki, odejście z gabinetu cieni, gdzie odpowiada pan również za sport i turystykę - koledzy z partii mówią, że takie konsekwencje mogą pana czekać za wyciągnięcie  karty podczas głosowań nad obywatelskimi projektami dotyczącymi aborcji. Podobnie partyjnych kolegów. 

Ireneusz Raś: To, że jestem przewodniczącym sejmowej komisji i ministrem w gabinecie cieni, to decyzja partii, a nie mediów. A ja na razie przeczytałem to w mediach, nie widziałem tam żadnego nazwiska. Przemilczę to.

Bo koledzy mówili o tym nieoficjalnie. Nawet kilku. Może to znak podziałów w PO, sygnał, że oni chcieliby takich kar...

Mogę to komentować, kiedy takie decyzje będą, a uważam, że w tej sytuacji nie stać Platformy na to, aby żegnać się z konserwatystami, bo konserwatyści zawsze w Platformie byli ważni, stabilizowali partię, dobrze pracowali dla niej. Jesteśmy uznawanymi politykami, którzy wnieśli wiele. Nie widzę powodu, żeby w tej sytuacji konsekwencje miały mieć miejsce.

A w ogóle nałożenie jakiejś kary pan dopuszcza? Bo przewodniczący klubu PO Sławomir Neumann mówi o tym, że dyskusja przed wami w przyszłym tygodniu, katalog kar jest szeroki i na razie nie będzie ujawniał swojej rekomendacji.

Nie czuję się winny, więc kara dla mnie czy dla moich kolegów, którzy pewnie myślą tak samo, będzie trudna do przyjęcia. Ale w dobrej sprawie nawet karę można przyjąć.

Karę finansową, naganę?

Gdybym wpłacił karę finansową, to kazałbym ją przekazać na dobry cel. Mamy taki czas, że składamy się na wiele fundacji, które pomagają potrzebującym ludziom. Taką karę może bym przyjął.

A nałożenie bardziej radykalnych kar - czego domaga się liberalne skrzydło Platformy - co by oznaczało dla PO?

Wolę z nimi porozmawiać na zamkniętym klubie, który mamy w przyszłym tygodniu. Czekam, aż wprost wyjaśnimy to sobie. Ta metoda zawsze działała i jest to naturalne w partii tak szerokiej jak Platforma, gdzie pracujemy, żeby w tym centrum był zdrowy rozsądek, żeby zgromadzić jak najwięcej wyborców. Chciałbym, żeby Platforma kojarzyła się z dobrymi emocjami, tak jak przez wiele lat. Musimy do tego wrócić i myślę, że do tego powoli dojrzewają nawet najbardziej gorące liberalne głowy w Platformie.

Ich jest więcej w Platformie? Czuje pan ciągnięcie liberalnego skrzydła w lewo?

Tego nie wiem. Ale kilku kolegów, którzy ostatnio wypowiadali się na temat tej sytuacji, wykraczało poza granicę dobrego tonu, który zawsze w Platformie był. Bo to, że Platforma ma frakcje, gromadzi ludzi różnych poglądów, to wiemy od samego początku. Tak została przez trzech tenorów zaprogramowana, tego przestrzegał Donald Tusk i tę kotwicę rzucał Grzegorz Schetyna.

Nie może prowokacja - ze strony grupy lewackiej,  wykorzystująca kobiety, które kilka miesięcy  nie chciały radykalizacji ustawy aborcyjnej - doprowadzić do hiperliberalizacji prawa aborcyjnego. Bo jak inaczej tłumaczyć to, że pani Nowacka, zaproponowała - pewnie wbrew kobietom, które się pod tym projektem podpisywały, bo nie wiedziały pod czym się podpisują w szczegółach - wprowadzenie aborcji na życzenie dla piętnastolatki, a dziewczynka trzynastoletnia będzie miała prawo opiniowania swojej sytuacji. Wprowadza się w projekcie zakaz demonstrowania w tej sprawie, w pobliżu szpitali ginekologicznych, a jeśli ktoś to złamie, to pani Nowacka wymyśliła sobie z koleżankami, że będzie groziła kara do dwóch lat pozbawienia wolności. W tej debacie ostatnich dni nikt na to nie zwraca uwagi. Jak konserwatyści PO mogli poprzeć ten projekt, żeby jakaś lewacka grupa miała tym dalej grać. Dziś już bez wątpienia mogę powiedzieć, że projekt ten był wymierzony przeciwko Platformie Obywatelskiej. Bo ta grupa chce pewnie stworzyć niszową partię na hasłach, które tak bardzo dzielą Polaków i w następnych wyborach wejść do parlamentu.

Konserwatyści będą pilnowali, żeby Platforma łączyła, a nie dzieliła, tak jak pani Nowacka i Jarosław Kaczyński, który cynicznie gra tymi kwestiami, bo zagłosował nad dalszą pracą nad tak liberalnym projektem.

To może popierając oba projekty obywatelskie, opozycja uniknęłaby kłopotów?

Można było przyjąć taką taktykę. Polacy chyba mają już dość tej taktyki. Niech polscy parlamentarzyści bardziej głosują sowim sercem, a nie zgodnie z taktyką. Ataki na Platformę, taką która łączy, są atakami cynicznymi, wymierzonymi w krótkoterminowe dobro dla swojej frakcji, partii czy przyszłej partii. A Platforma nie chce się łączyć tylko na swoich skrzydłach. Schetyna przed wyborami samorządowymi zamierza połączyć się z innymi partiami politycznymi, organizacjami, uznanymi samorządowcami, po to, żeby pokazać tę zaletę. A to, co proponuje pani Nowacka, to rozbijanie części sceny politycznej.

Wielu posłów PO głośno broniło projektu prezentowanego przez Nowacką. To znaczy, że macie u siebie lewaków?

Nie wiem, czy lewaków, każdy może się zarazić trochę, ale ja tam lewaków nie widzę. Myślę, że kilka moich koleżanek i kolegów mogło po prostu nabrać więcej politycznego cynizmu, taktyki, która zupełnie u nas do tej pory nie występowała. Myślę, że sobie z tym poradzimy podczas wyjazdowego posiedzenia klubu.

Jako konserwatyści zamierzacie bronić posłów Biernackiego, Fabisiak i Tomczaka, którzy są już poza Platformą?

Będziemy namawiać kolegów, żeby odwołali się od tej decyzji, bo jest ona niedobra dla Platformy. To są osoby, które bardzo dużo wniosły - tak jak Marek Biernacki - ikona. Mamy nadzieję, że te odwołania się pojawią, a my w sposób braterski będziemy ich wspierać.