Wydarzenia związane z Iranem znalazły się dziś w centrum uwagi w Paryżu, Londynie, Wiedniu i w Waszyngtonie. Kontrowersje wzbudziła sprawa programu nuklearnego, prowadzonego przez ten kraj, prodemokratycznych demonstracji w Teheranie, a wreszcie przyszłość Mudżahedinów Ludowych, aresztowanych wczoraj we Francji.

Mudżahedini Ludowi - ugrupowanie walczące z dyktaturą ajatollahów - planowali serię zamachów na irańskie ambasady w Europie - oświadczył szef francuskiego kontrwywiadu, uzasadniając wczorajszą operację wymierzoną w tę grupę. W Paryżu zrewidowano kilkanaście obiektów, należących do organizacji, rekwirując duże sumy pieniędzy i najnowocześniejszy sprzęt komputerowy. Aresztowano też ponad 160 osób.

I Teheran i Waszyngton pochwaliły Francję za rozprawienie się z mudżahedinami. Prezydent Mohammad Chatami zwrócił się do Francji z prośbą o ekstradycję członków ugrupowania.

Z kolei sprawa irańskich programów jądrowych wywołała burzę na posiedzeniu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu. Przedstawiciel USA zażądał od Teheranu bezwarunkowej zgody na inspekcje wszystkich atomowych obiektów w tym kraju. Ambasador Iranu przy Agencji zarzucił jej stronniczość.

Głos ambasadora wsparł w Teheranie prezydent Chatami, który podkreślił, że Iran nie zgodzi się na niezapowiedziane inspekcje, jeśli inne kraje - sygnatariusze układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej - nie zaoferują mu swojej pomocy w rozwoju atomistyki dla celów cywilnych.

W Waszyngtonie natomiast prezydent George Bush oświadczył, że cały świat musi przemawiać jednym głosem w sprawie Iranu: Iran stanie się groźny, jeśli zdobędzie broń nuklearną. Poruszyłem tę sprawę na niedawnym szczycie G 8. Po szerokiej dyskusji osiągnęliśmy jednomyślność w tej kwestii.

Amerykański przywódca ponownie wyraził też poparcie dla demonstrantów w Iranie, którzy od ponad tygodnia domagają się zakończenia rządów fundamentalistów islamskich.

23:15