Iracka Tymczasowa Rada Zarządzająca wzywa do natychmiastowego zawieszenia broni między wojskami koalicji i powstańcami, zwłaszcza w Falludży. W trwających od początku tygodnia walkach zginęło ok. 450 Irakijczyków, a ponad 1000 zostało rannych.

Irackie władze potępiły "siłowe rozwiązania, które godzą w cywilów". Wezwały też Stany Zjednoczone do jak najszybszego przekazania władzy w ręce Irakijczyków i wycofania wojsk z kraju.

Wielu z członków Irackiej Rady Zarządzającej zagroziło podaniem się do dymisji, jeśli Amerykanie nie zakończą krwawych starć w Falludży. Mimo ogłoszonego wczoraj wstrzymania ofensywy przez amerykańskie wojska, od nocy, szósty dzień z rzędu, w mieście toczą się zacięte walki. Świadkowie mówią o wymianie ognia w centrum miasta oraz ucieczce dziesiątek cywilów, głównie kobiet i dzieci.

Zdaniem sekretarza stanu USA Colina Powella w Iraku doszło do taktycznego kontaktu szyitów z sunnitami w Iraku. Zjednoczyła ich walka z wojskami amerykańskimi. To był ciężki tydzień, nie da się tego ukryć. Ale ciągle wierzę, że większość Irakijczyków nas popiera - powiedział Powell w wywiadzie dla telewizji Fox. Szef amerykańskiej dyplomacji podkreślił, że zaskoczyła go zaciekłość oporu, jaki wojska USA napotkały na szyickim południu Iraku oraz w rejonie sunnickich miast Faludża i Ramadi.