Bojówkarze pokazują kły po sukcesach władz w Bagdadzie - tak eksperci tłumaczą wczorajszą serię krwawych zamachów w Iraku. Do największej masakry doszło w Al Hilli.

Terrorysta-samobójca zdetonował samochód pełen materiałów wybuchowych w pobliżu dużej grupy osób czekających w kolejce po zaświadczenia medyczne. Wybuch był tak silny, że do tej pory nie udało się zidentyfikować wszystkich zabitych.

Zginęło - według różnych źródeł - od 115 do prawie 170 osób. Była to prawdopodobnie odpowiedź na schwytanie przyrodniego brata Saddama Husajna, Sabawiego Ibrahima Hasana oraz na przygotowania irackiego trybunału specjalnego do osądzenia pierwszej grupy byłych współpracowników dyktatora.