Japońskim cywilom, porwanym trzy dni temu w Iraku, nie grozi już żadne niebezpieczeństwo; przebywają w bezpiecznym miejscu koło Falludży. Tak twierdzi japońska telewizja, władze w Tokio odmawiają potwierdzenia tych informacji.

Japończycy - dziennikarz, pracownik organizacji humanitarnej i specjalista od uzbrojenia - odzyskali wolność, co kilkanaście godzin temu obiecywali ich porywacze. Wcześniej grozili, że spalą żywcem zakładników, jeśli Japonia nie wycofa z Iraku swoich żołnierzy.

Porywanie cudzoziemców stało się nową taktyką irackich bojówek (przeczytaj, kto może być mózgiem tych działań). W ich rękach pozostaje jeszcze Amerykanin oraz obywatele kilku państw - Bułgarii, Izraela, Hiszpanii i Korei Południowej. Do porwania tych ostatnich przyznało się wcześniej nieznane ugrupowanie o nazwie Brygady Bohaterskiego Męczennika Szejka Jassina.

W samej Falludży trwa zawieszenie broni - sunniccy bojownicy, stawiający tam opór siłom amerykańskim, zgodzili się na rozmowy. Amerykanie żądają wydania osób, które kilkanaście dni temu zabiły czterech cywilów z USA i zbeszcześciły ich ciała.