Władze w Bagdadzie są gotowe zgodzić się na powrót międzynarodowych inspektorów do spraw broni masowej zagłady, jeśli tylko ONZ ustali precyzyjny kalendarz wizyt swoich przedstawicieli w irackich zakładach zbrojeniowych. Tak twierdzi najbardziej wpływowa gazeta w kraju, dziennik „Babil”, należący do najstarszego syna Saddama Husajna, Udaya.

"Jednym z głównych powodów, dla których dotąd nie zgadzaliśmy się na powrót inspektorów było to, że Amerykanie chcieli, aby inspektorzy zostali w Iraku na zawsze" – pisze „Babil”. Według niego, ONZ celowo nie opracowuje takiego harmonogramu, bo ulega naciskom USA. W interesie tego mocarstwa jest – uważa gazeta - by inspekcje trwały bezterminowo, bo wtedy nie trzeba byłoby uchylać sankcji gospodarczych.

Deklaracja reżimowej gazety to prawdopodobnie jedynie pusty gest. W tym samym artykule napisano: "Amerykańska administracja jest gotowa nas zaatakować bez względu na to, czy inspektorzy powrócą, czy też nie. Dlatego musimy być gotowi do obrony ojczyzny”.

USA zarzucają Irakowi, że chce wejść w posiadanie broni atomowej (chemiczną i biologiczną już ma). Bagdad utrzymuje, że zniszczył już wszelką broń masowego rażenia i wypełnił warunki rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczące zniesienia sankcji. Po rozpoczęciu przez Waszyngton kampanii przeciw terroryzmowi i groźbach, że siły USA zaatakują Irak, władze w Bagdadzie wyraziły gotowość do wznowienia dialogu z ONZ.

rys. RMF

16:10