Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował na krótkim briefingu, że Instytut w asyście policji zabezpieczył dokumenty dot. TW "Bolka" przechowywane w domu Czesława Kiszczaka. Ich sprzedaż zaoferowała wdowa po zmarłym polityku.

Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował na krótkim briefingu, że Instytut w asyście policji zabezpieczył dokumenty dot. TW "Bolka" przechowywane w domu Czesława Kiszczaka. Ich sprzedaż zaoferowała wdowa po zmarłym polityku.
Nowa siedziba IPN przy ulicy Wołoskiej w Warszawie / Leszek Szymański /PAP

Do IPN zgłosiła się wdowa po generale Kiszczaku, która zaoferowała sprzedaż dokumentów przechowywanych przez jej męża - powiedział Kamiński.

Maria Teresa Kiszczak miała "przedstawić zapisaną obustronnie, odręcznie kartkę papieru" zatytułowaną: "Informacja opracowania ze słów T.W. "Bolek" z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r." datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem "źrodł. T.W. "Bolek", przyj. rez. "Madziar", wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz".

Poinformowała, że tego typu dokumentów posiada więcej - dodał szef IPN.

Jak zaznaczył Kamiński, o sprawie został poinformowany Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.

Z komunikatu przesłanego przez IPN wynika również, że dziś po południu "prokurator IPN w asyście funkcjonariuszy policji podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Czesławie Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej zgodnie z art. 28 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, który stanowi, że "każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania Instytutu Pamięci, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie Prezesowi Instytutu Pamięci"".

Szef IPN tłumaczył również, że w ubiegłym roku pion śledczy IPN rozpoczął czynności zmierzające do weryfikacji informacji, czy Czesław Kiszczak posiada dokumenty, które powinny zostać przekazane Instytutowi.

Czynności przerwała śmierć generała w listopadzie ubiegłego roku.

Dokumenty muszą trafiać do IPN

Zgodnie z ustawą każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania IPN, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi Instytutu.

O bycie TW "Bolkiem" oskarżany był b. prezydent Lech Wałęsa, który wiele razy temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".

W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.

W styczniu 2016 r. Wałęsa poprosił IPN o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.

Do udziału w debacie zostali zaproszeni Cenckiewicz i Gontarczyk, a także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski (odmówił udziału), dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.

Wałęsa w piśmie, które opublikował na swoim blogu, napisał, że proponuje publiczny finał sprawy tzw. Bolka, mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego, jak i w przestrzeni internetowej".

(abs)