Krakowscy śledczy nie znaleźli dowodów na przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy mieli działać m.in. na szkodę dziennikarzy - informuje Onet. Tym samym jeden z wątków śledztwa dot. rzekomej inwigilacji dziennikarzy za czasów rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego został umorzony.

Krakowscy śledczy nie znaleźli dowodów na przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy mieli działać m.in. na szkodę dziennikarzy - informuje Onet. Tym samym jeden z wątków śledztwa dot. rzekomej inwigilacji dziennikarzy za czasów rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego został umorzony.
Zdj. ilustracyjne /Michał Walczak /PAP

Jak przypomina Onet, początkowe informacje mówiły o inwigilowaniu 52 dziennikarzy, ale później lista nazwisk została znacznie skrócona. "Dwa miesiące temu z głównego śledztwa wyłączono dwa wątki. I właśnie te umorzono" - wyjaśnia portal. Decyzję o umorzeniu postępowania otrzymał m.in. redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk. 

Umorzenie dotyczyło dwóch odrębnych czynów, a to przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ABW w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej, oraz w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumencie co do okoliczności mającej znaczenie prawne, w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej - napisał w odpowiedzi na pytania Onetu prok. Zbigniew Gabryś z Prokuratury Regionalnej w Krakowie. Oznacza to, że w zachowaniu ( działaniu ewentualnie zaniechaniu) funkcjonariuszy tych służb nie ujawniono takich, które naruszałyby prawa osób, którym w postępowaniu przyznano status osób pokrzywdzonych - dodał. Jak wyjaśnił, główne śledztwo, w którym pojawia się wątek domniemanej inwigilacji środowiska dziennikarskiego, nadal się toczy. Nikomu nie postawiono zarzutów.

O sprawie inwigilacji dziennikarzy zrobiło się głośno w 2016 roku. Mariusz Kamiński - ówczesny koordynator ds. służb specjalnych - przekazał członkom sejmowej komisji ds. służb specjalnych listę 52 dziennikarzy, którzy - jak wynikało z audytu przeprowadzonego w służbach specjalnych - byli w zainteresowaniu operacyjnym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To jest oczywiste, że były to działania prowadzone za wiedzą kierownictwa ABW - mówił Kamiński. ABW podlegała wtedy premierowi, premierem był Donald Tusk, nie wiem, jaka była jego wiedza o działaniach poległej mu służby - dodał.