Projekty na łapu capu, z licznymi niespodziankami, które wychodzą na jaw już w trakcie budowy. Poziom nieprzygotowania inwestycji autostradowych w Polsce często nie mieści się w głowie - twierdzi informator dziennikarza RMF FM pracujący przy budowie autostrady A4 od Krakowa do granicy z Ukrainą.

Proszący o zachowanie anonimowości rozmówca reportera RMF FM mówi o lukach w dokumentacji projektowej, nie uwzględnianiu linii energetycznych, które na długo potem wstrzymują roboty. Niesamowite ilości pieniędzy idą na budki dla ptaków, na zbiorniki na wodę, których nigdzie na Zachodzie nie widziałem w takiej ilości, co półtora czy co dwa kilometry. Pod autostradami są wykonywane niesamowite ilości przepustów dla zwierząt. Koszty ekologiczne generują olbrzymią podwyżkę ceny budowy autostrady. To są pieniądze liczone w dziesiątkach milionów złotych na kilka kilometrów - mówi pan Andrzej.

Często zdarza się tak, że nie do końca dobrze jest przygotowana dokumentacja projektowa. Wjeżdża się na jakiś odcinek i nagle się okazuje, że w tym miejscu jest linia energetyczna, o której nigdzie wcześniej w dokumentacji nie było wspomniane. Przestawienie takiej linii musi być uzgadniane od nowa z projektantem i elektrownią. W zależności od komplikacji problemu, te formalności mogą trwać kilka tygodni. Wówczas w tym miejscu nikt nie może pracować, bo pod linią energetyczną nie jest to możliwe - zaznacza.

Rozmówca Macieja Grzyba opisuje też system finansowania budów. Firma czeka na pieniądze mniej więcej 120 dni od momentu rozpoczęcia prac. Finansowanie całej budowy spada na barki tych najmniejszych, którzy są na końcu szeregu płatności. Część firm po prostu nie jest w stanie przeżyć tak długich terminów płatności. Musi wtedy rezygnować, bankrutuje i przestaje pracować - opowiada.