Internauci wstrząśnięci zachowaniem 21-letniego zwyrodnialca spod Sycowa, który w okrutny sposób przejechał głuchego i ślepego na jedno oko psa domagają się dla niego 5 lat bezwzględnego więzienia. Petycję w sieci podpisało już ponad 24 tysiące osób.

TUTAJ MOŻNA PODPISAĆ PETYCJĘ>>>

Czy naprawdę chcielibyście spotkać tego zwyrodnialca na spacerze z dzieckiem, kiedy będzie wymachiwał bronią palną? Nie pozwólmy na to! Niech wreszcie sądy zaczną surowo skazywać zwyrodniałych oprawców zwierząt. 5 lat kary - bez zawiasów! - czytamy w petycji. 

Śledczym udało się ustalić, że do potrącenia psa doszło 1 czerwca we wsi Zawada w woj. śląskim. Mężczyzna całe zdarzenie nagrał telefonem, a film umieścił w sieci. 



Widać na nim jak 21-latek dojeżdża służbowym samochodem dojeżdża do psa. Zatrzymuje się przed nim i mówi: Podnoś się, podnoś się. Zwierzę nie reaguje - jak się później okazało pies o imieniu Maks miał 12 lat, był głuchy i nie widział na jedno oko. 

Następnie kierowca najeżdża kołami samochodu na psa i zatrzymuje się na nim - zwierzę wciąż żyje. Co ci k****? Co ci? Jak chodzić nie umiesz to masz teraz k*** na łeb - mówi kierowca. Kilka sekund później odjeżdża.

Poszukiwania sprawcy

Film trafił do fundacji Oleśnickie Bidy, które o sprawie powiadomiły policję. Mężczyzna został zatrzymany w niedzielę wieczorem w swoim domu w Nowym Dworze, niedaleko Sycowa. Lokalna społeczność była wstrząśnięta tym zdarzeniem. Wszyscy z którymi rozmawialiśmy powiedzieli, że mężczyzna od dawna przejawiał objawy sadysty - miał znęcać się nad zwierzętami, terroryzował mieszkańców wsi, miał liczne sprawy za bójki, pobicia i narkotyki. 

We wtorek mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem poprzez celowe potrącenie go i późniejsze kilkukrotne najechanie na niego samochodem. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu 5 lat więzienia i 100 tysięcy złotych grzywny. 

Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt.

Oświadczenie rodziny Rafała B.

W sieci pojawiło się oświadczenie rodziny 21-latka. 

W związku ze zdarzeniem, jakie miało miejsce w dniu 2 czerwca 2019 roku oraz czynem, którego sprawcą jest członek rodziny - syn i brat - oświadczamy, że jesteśmy głęboko poruszeni jego zachowaniem. Jest nam niezmiernie przykro, że drastyczne obrazy i śmierć czworonoga dotknęły tak wiele osób. Chcemy jednak poinformować, że nie mamy wpływu na działania dorosłego człowieka i w żaden sposób nie utożsamiamy się z zaistniałymi, zasługującymi na potępienie, okolicznościami. W ostatnim czasie spotykamy się z agresją i personalnymi atakami, a nawet groźbami, powodującymi obawy o nasze zdrowie i życie. Prosimy o poszanowanie naszej prywatności i zrozumienie, że nie ponosimy winy za działania członka naszej rodzinny. Naganność jego zachowania z pewnością spotka się z konsekwencjami - czytamy w oświadczeniu wydanym przez siostrę mężczyzny.

Mężczyzna przejechał psa służbowym samochodem. Po przeanalizowaniu trasy z systemu GPS udało się to potwierdzić. Mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.

Po raz pierwszy spotkaliśmy się z takim incydentem. Osobiście potępiamy takie zachowanie, nie akceptujemy i nie tolerujemy takich czynów -
napisał w oficjalnym komunikacie zarząd fabryki mebli BODZIO.

Właścicielami psa było starsze małżeństwo.