„Jakim językiem powinna mówić Unia? Prostym!". Pod takim hasłem ruszyła kampania europejskich liberałów. Chodzi o zmuszenie unijnych instytucji, polityków i dziennikarzy do porzucenia nowomowy i mówienia językiem zrozumiałym dla większości.

Przykłady, które pokazują, że ten język jest niestety niezrozumiały dla przeciętnego obywatela, jest wiele. Oto jeden z nich:

O próbkę takiej nowomowy i jej przetłumaczenia z „polskiego” na nasze, korespondentka RMF FM poprosiła profesjonalistę Radosława Krynickiego, który na co dzień tłumaczy w Unii Europejskiej. Intensyfikacja partycypacji interesariuszy przynosi wartość dodaną jako gwarant konwergencji oraz kohezji na poziomie kontstruktu europejskiego. Tym, którzy zrozumieli, gratulujemy. Dla innych Krynicki tłumaczy, co to tajemnicze zdanie znaczy w języku polskim: Nie uda nam się zapewnić jednolitych przepisów, jeśli wcześniej nie będziemy ich konsultować z zainteresowanymi stronami.

Skąd bierze się ten niezrozumiały język? Zakładając, że nie chodzi o celowe mamienie społeczeństwa, główną przyczyną jest chyba lenistwo i niechlujstwo językowe polityków i eurokratów.

Przedstawiamy unijno-polski słownik:

1.aquis - prawo unijne

2.perspektywy - budżet 7-letni

3.konwergencja - zbliżenie

4.kohezja - spójność

5.koncept - podejście

6.konstrukt - struktura

7.ewaluacja - ocena

8.raportowanie - sprawozdawczość

9.rekomendacja - zalecenie

10.programy kroczące - odnawialne