Europoseł Ryszard Legutko (PiS) napisał list do szefa PE Antonio Tajaniego, w którym domaga się interwencji w związku z nieodpowiednim zachowaniem, jakiego – jak pisze – dopuścili się podczas debaty w PE goście zaproszeni przez europosła Michała Boniego (PO).

4 czerwca w PE w Strasburgu odbyła się debata europosłów z premierem Mateuszem Morawieckim dotycząca przyszłości Europy. To podczas tej debaty - jak pisze Legutko - miało dojść do incydentów.

W liście, który widziała PAP, Legutko pisze, że "grupa osób z zewnątrz zaproszonych przez posła Michała Boniego", która obserwowała debatę z galerii, dopuściła się "niegodnych i wulgarnych gestów". Wskazuje, że takie zachowania są niezgodne z regulaminem PE i "sprzeczne z godnością i wizerunkiem instytucji".

Europoseł PiS podkreśla, iż "zgodnie z dostępnymi informacjami można stwierdzić, że osoby obecne na galerii są aktywistami organizacji Obywatele RP, której szef Paweł Kasprzak zachęca do stosowania przemocy fizycznej podczas demonstracji mających na celu obalenie demokratycznie wybranego rządu w Polsce".

Europoseł Boni nie chciał w poniedziałek komentować sprawy, bo - jak mówi - w czasie debaty siedział na sali plenarnej tyłem do galerii i nie widział, co się na niej działo. Przyznał jednak, że na sesję zaprosił gości, a wśród nich przedstawicieli Obywateli RP.

Legutko dołącza do listu zdjęcia wykonane tego dnia przez obecnych na galerii dziennikarzy. Na jednym z nich widać mężczyznę wykonującego w PE obraźliwy gest podniesionego środkowego palca.

Europoseł w liście wskazuje także na incydenty, do których doszło na marginesie sesji plenarnej, tuż przed wyjściem z sali. Podkreśla, że ta sama grupa osób zebrała się pod salą plenarną, zachowywała się głośno i obraziła go, nazywając "zdrajcą". Grupa gości z zewnątrz werbalnie zaatakowała mnie na korytarzach Parlamentu i przed salą posiedzeń plenarnych w obecności moich kolegów z różnych krajów UE - podkreśla.

Ponadto przed wejściem na posiedzenie plenarne, na korytarzach, ale także w biurach rozdane zostały zniesławiające ulotki skierowane przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi - wskazuje. Pyta też, czy to normalne, że goście w PE mogą obrażać eurodeputowanych podczas sesji.
Europoseł PiS zwraca się w liście z prośbą o przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie, aby z pełną precyzją odtworzyć wydarzenia, które miały miejsce na galerii podczas wystąpienia premiera Polski. Biorąc pod uwagę powagę zdarzeń, zwracam się do Pana, Panie Przewodniczący, o podjęcie koniecznych kroków przeciwko posłom, którzy przyprowadzili grupę agitatorów - podkreśla w liście Legutko.

Eurodeputowany PiS powołuje się na art. 157 ust. 3 regulaminu PE, który mówi o tym, że "osoby wpuszczone na galerię zajmują miejsca siedzące i zachowują ciszę". "Każda osoba wyrażająca oznaki aprobaty lub dezaprobaty jest natychmiast wyprowadzana przez strażników" - brzmi treść artykułu.

List Legutki został wysłany także do wiceszefa PE Bogusława Liberadzkiego (SLD), który z ramienia prezydium odpowiada za ochronę w PE.

(nm)