Po raz pierwszy od prawie osiemdziesięciu lat pienińscy flisacy nie mogli rozpocząć swojego spływu przełomem Dunajca 1 kwietnia. Pogoda zrobiła im prawdziwy Prima Aprilis i zamiast wiosny, przyniosła zimę. Ze względów bezpieczeństwa flisacy musieli zrezygnować z przewożenia turystów tratwami.

Sezon u flisaków jak co roku miał rozpocząć się pierwszego dnia kwietnia. Niestety, nie tym razem. Na przystani w Sromowcach Kątach sypał śnieg, a temperatura spadła poniżej zera. Flisacy podkreślają, że to właśnie mróz, a nie śnieg, był największą przeszkodą. Pływanie oblodzonymi tratwami może być bardzo niebezpieczne - mówi prezes pienińskich flisaków Jan Sienkiewicz.

Podczas dwugodzinnego spływu przy minusowej temperaturze turyści mogliby porządnie zmarznąć, ale poza tym nie groziłoby im większe niebezpieczeństwo. Spływ w takich warunkach byłby o wiele groźniejszy dla flisaków, którzy w przypadku oblodzenia tratwy, mogliby wpaść do lodowatej wody. Flisacy wytłumaczyli turystom, że w obecnej sytuacji lepiej udać się do karczmy. Jedyna grupa, która na 1 kwietnia zrobiła rezerwacje łodzi, nie protestowała.

Prezes Sienkiewicz pamięta, że w przeszłości zdarzało się przerywać spływ w kwietniu z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych. Nie przypominam sobie jednak, byśmy nie mogli wystartować ze spływem 1 kwietnia - mówi. W historii Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich, które istnieje od 1934 roku, prawdopodobnie takiego przypadku nie było.

Spływ przełomem Dunajca to jedna z największych atrakcji turystycznych Małopolski. Trasa ze Sromowiec do Szczawnicy ma długość około 18 km, a jej pokonanie zajmuje 2 godziny i 15 minut. Trasa do Krościenka jest o 5 km dłuższa i trwa o pół godziny dłużej. Sezon flisacki trwa tradycyjnie do końca października.